Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wracam!


Hey, witajcie :)

Tak dawno mnie tu nie było, że nawet nie wiem od czego zacząć, co napisać. Wiem, że planowałam zmienić konto i wrócić z większym rozmachem, ale jakoś tak sentyment nie pozwalał mi opuścić to miejsce - zbyt duże przywiązanie, chociaż ten emo nick mnie troszeczkę razi w oczy. Teraz na pewno nazwałabym się inaczej :) bardziej optymistyczniej ;p

Co tam u mnie słychać?

Od października zaczynam 3 rok studiów (nawet nie wiem kiedy to zleciało! jeszcze szybciej niż liceum!) Z samej szkoły i kierunku jestem średnio zadowolona, gdybym miała znowu wybierać to raczej nie rzuciłabym się na to, chociaż z drugiej strony nadal miałabym spory dylemat, bo tak do końca nie wiem w czym czułabym się dobrze i mogła dawać z siebie 100%. Dużo muszę w tym roku sama z wiedzą podgonić, bo czuję ogromną pustkę, a nie orientacje w temacie.

Od roku pracuje. W cukiernio-piekarni. Najgorsze miejsce do jakiego mogłam pójść. Praca całkiem ok, na razie nie potrzeba mi niczego więcej. Tylko, że jak wcześniej nie miałam problemu ze słodyczami, tak wtedy się zaczęło. Jako sprzedawca musiałam wszystkiego po trochu próbować, żeby wiedzieć co sprzedaje i zwyczajnie... czasami się czułam jak alkoholik po odwyku pracujący w monopolowym. No i teraz nasuwa się przy tym kolejne pytanie...

...jak tam z wagą? 

No i właśnie tu zaczyna się problem i powód dlaczego wróciłam. Przytyłam. 15 kg od najniższej wagi jaką udało mi się osiągnąć, a 13kg od tej którą bez problemu potrafiłam utrzymać. Nie będę się oszukiwać, bo doskonale wiem dlaczego - wpieprzałam jak mała świnka. Rok temu w sierpniu pracowałam w Niemczech (zbierałam wiśnie) i jak wróciłam w sierpniu, to zwyczajnie miałam małe załamanie nerwowe i uznałam, że to wszystko nie ma sensu i zaczęłam jeść. Potem znalazła się praca w cukiernio-piekarni. Najpierw było 1 kg, potem 2,3,4,5,6... Rodzina i przyjaciele mówili, że wszystko ok, wcale nie przytyłam. Doskonale wiem, że bali się powiedzieć prawdę, chociaż powinni. Mnie by to wcale nie zraniło, a może szybciej otrząsnęło z tego, że znowu zaczynam robić sb krzywdę. 

Wracam tutaj, bo wiem, że znajdę tutaj zrozumienie i wsparcie. Wcześniej udało mi się zrzucić 6 kg, więc mam nadzieje, że ponownie uda mi się coś osiągnąć. Jesteście moją ostatnią nadzieją, bo to nie jest tak, że nie próbowałam zrzucić tych kg. Próbuję za każdym razem, gdy w garderobie sięgam po te stare, większe ubrania. Ale potrzebuję na samym początku lekkiej kontroli.

 

Rany, nawet nie byłam świadoma, że tak potrzebowałam wypisania tego wszystkiego z siebie. W następnym wpisie zrobię może jakieś zdjęcia jak to teraz wyglądam ze swoją figurą. Żeby potem mieć co porównywać . A, no i wypadałoby się dokładniej zważyć. W sobotę postaram się zaktualizować pasek. Nie zdziwi mnie jeśli znowu wejdę na otyłość. 

Póki co uciekam szykować się do pracy, bo mam drugą zmianę.

Miłego dnia i do napisania! ;*

  • Caffettiera

    Caffettiera

    5 września 2017, 17:59

    No ludzie czasem nie wiedzą jak reagować. Mnie np zdenerwowało jak mój chłopak mnie "uświadomił" że przytyłam bo kurde przecież wiem, mam lustro :P no to kochana bierz się do roboty, już żadnego kg więcej! I przytoczę znaną mądrość że czas zleci więc się nie przejmuj ile to zajmie tylko malymi kroczkami do przodu

    • echo_niczyje

      echo_niczyje

      6 września 2017, 15:11

      No, to w sumie też mogłoby działać w tą stronę, że czułabym frustrację. Ale zaraz wtedy pojawia się lampka w głowie "Ja wam jeszcze pokażę!" Biorę się ostro do roboty :) Co miałam sb pojeść, to już sb pojadłam. Teraz czeka ciężka praca :)

  • angelisia69

    angelisia69

    4 września 2017, 14:32

    ja pracujac przy ciastkach juz 1szego dnia mialam dosyc od samych zapachow,a kolejne dni nawet jak byl deputat to wydawalam :P

    • echo_niczyje

      echo_niczyje

      4 września 2017, 14:42

      U mnie to właśnie działało na odwrót :p na początku mnie to nie ruszalo, bo za slodyczami bylam srednio, za to potem im dalej tym gorzej :( ale teraz juz tez nie moge patrzec na słodkie :)

  • 106days

    106days

    4 września 2017, 11:37

    Ale fajnie, że jesteś! :) Znaczy- niefajnie, że przytyłaś! Ale dobrze się wypisać ze wszystkiego i znaleźć trochę motywacji w innych pamiętnikach ;) Miłego dnia :)

    • echo_niczyje

      echo_niczyje

      4 września 2017, 11:51

      Dokładnie! :) Brakowało tego trochę, takiej przynależności :) Po pracy nadrobię wszystko co tu mam zaległe :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.