Pierwszy raz chyba mi się udaje tyle być NA DIECIE.
Wszystko smaczne, jak nie - to wymieniam posiłek. Tylko, że jakoś ten czas się gubi w międzyczasie ;). Jak Mamuszka wszystko przygotowywała, to jakoś to sprawnie szło i robiłam, co miałam do roboty. A teraz samo przygotowanie mojej kanapki z dżemikiem opóźniło trochę me plany, a przecież JUŻ się muszę martwić o obiad! ;)
No, ale spoko. Jutro dzień ważenia. Wczoraj nawet na koncercie nie napiłam się piwa i to jest sukces. Ze względu na diecie. No, ale trzeźwa oczywiście nie byłam ;) Ale to już wiadomo komu co.