Rozregulowała mi się tarczyca, a ja zamiast jeść rozsądnie to sie obżeram. Tyję w zatrważającym tempie. Jeszcze 2 tygodnie temu było 80 kg. Dzisiaj 83 :o :o SZOK.
Mam dietę, zapłaciłam u dietetyk 500 zł (!). A jej nie stosuję. Robiłam wszystkie wyniki badań dla niej, żeby też zadbała o moje niedobory wszystkiego, co możliwe. Też z 300 zł poszło. I po co, żebym jadła jeszcze gorzej niż przed dostaniem diety?? Jakiś głupi schemat u mnie działa "od jutra dieta to dzisiaj muszę się nażreć".
Będę tu jakoś sprawozdanie zdawać to może mnie to zmotywuje. Czy się trzymałam diety, czy nie.
Powodzenia sobie życzę.