Chwilę mi to zajęło, ale - tak jak obiecałam - wróciłam po ciąży. Uhuu, minęła już nawet dłuższa chwila, bo 9 miesięcy (to trochę jak taka ciąża-po-ciąży ;) )
W tym czasie zrzuciłam dużo pociążowego nadbagażu, i idę dalej. Idę, brnę, czołgam się, walczę......
W sumie od października spadło ok. 12 kilogramów. Pasek wagi trochę oszukuje, bo pokazuje moja startową z poprzedniego odchudzania.
Od marca chodzę do dietetyka na dietę małżeńską (przepisy wspólne dla pary, różnią się gramaturą, no czasaaaaami mąż ma np. pomarańczę a ja jabłko, różnice są drobne). Małż schudł już 10 kg, ja od marca jakieś 7.
Trochę mi brakuje czasu na treningi, bo dzieci, bo praca..... Ostatni tydzień siedziałam dłubiąc papiery codziennie do 22-23 :/
Ale za to wczoraj udało się wyjść na pierwsze pobieganie po porodzie (czyli w sumie jakieś całe.....siódme w całym życiu :D ). Zrobiłam 6 km biegnąc za rowerkiem starszego dziecka, no... to chyba nie najgorzej? :D
Z metod na odchudzanie ostatnio intensywnie korzystam jeszcze z kabiny infrared (sauna na podczerwień). Zdania co do możliwości rozpędzania metabolizmu w saunach różnego typu są podzielone, ja w to WIERZĘ, bo chcę wierzyć, bo przynosi mi relaks i odprężenie :D No i jeszcze w kabinie infra nie ma pary, więc swobodnie można sobie jeden odcinek serialu obejrzeć, w odcięciu od świata i wszystkich jego problemów.
Trzymajta kciuki za dalsze postępy :D
new_balance
1 lipca 2018, 07:45Trzymam kciuki! :) Widać, że masz motywację do działania
Domdom89
26 czerwca 2018, 15:47Haha bieganie za rowerkiem! Super, powinny to przeczytac laski, ktore twierdza ze z dziecmi nie maja czasu ;P;P