nie będę zapeszać, ale waga nadal spada!!:) ciekawe co zobaczę przy kolejnym oficjalnym pomiarze za tydzień :)
dzisiaj byłam dumna z siebie. powstrzymałam się od pójścia na łatwiznę i zjedzenia obiadku z puszki. a miałam smaka na niego nawet, ale popatrzyłam na skład. Uchroniło mnie "za mało białka"!!! bo chemii, konserwantów i innego badziewia w niej nie ma, to niemiecka puszka :) stwierdziłam jednak, że na obiad zaledwie kilka gram białka na 100 to zdecydowanie za mało. czas jeszcze miałam więc postanowiłam zrobić faszerowane papryki:) ale wpadłam na genialny pomysł, żeby zrobić je w szybkowarze, no bo po co piekarnik rozgrzewać? Po raz pierwszy mi się coś w szybkowarze przypaliło, a woda nadal była. zagadka, haha . tym sposobem zjadłam sam uduszony farsz, bo papryki już do niczego się nie nadawały, haha. tak więc nie uraczę was dzisiaj fotką obiadku ;)
menu 1418kcal, białk. 130,6gr, węgle 113,2gr , tłu. 34,9gr
10:30 dwie kanapeczki z sałatą, pomidorkami, serkiem, ser żółty i szynka, twarożek z truskawkami i kawusia- 481kcal
14:15farsz z papryki, serek z truskawkami, kawa - 493kcal
17:30schake proteinowy po treningu- 300kcal?
20:30sałata z łososiem wędzonym, pomidorkami, olejem lnianym i octem balsamicznym. - 156kcal
: wyzwanie squat 145 i fitness brzuch, nogi i pośladki. sauna.
jutro wolneeeee:))))
ps. boli mnie od siodełka, po wczorajszym, a to tylko godzinka była! ej, jak maniacy rowerowi dają radę???
psps. uda mam jak biedronka :) smaruję, masuję wytrwale codziennie.
vita69
17 marca 2014, 14:09mnie od siodełka tez zawsze bolało i dawniej wkładałam sobie te grube nocne podpaski....teraz jak kupiłam taką nakładkę żelową w Lidlu na siodełko to już tak nie boli:)
virginia87
17 marca 2014, 13:43to nie zapeszaj a ona niech spada :)
Skania79
17 marca 2014, 12:27Właśnie....muszę wrócić do pilnowania białka.... bo będzie dupa zimna
Niecierpliwa1980
17 marca 2014, 10:13Też się zastanawiam,jak kolaże unikają bólu TAM? Uwielbiam rower,ale czasem wręcz chodzić później nie mogę.:-)
BlackCashmere714
17 marca 2014, 09:56Gratuluę spadku:)Ja czekam na swój:)
kalliope
17 marca 2014, 09:08hehehe ten ból minie, zawsze tak mam, że nie mogę siadać po pierwszych jazdach ;) I bardzo dobrze, sam ten farsz był zdrowszy od tej puszki! :)
wiktorianka
16 marca 2014, 23:29a co to znaczy miec uda jak biedronka???....a co do dlugich tras na rowerze....jesli wiem, ze wyprawa bedzie 40km i wiecej zakladam gacie z pielucha...takim specjalnym wkladem...baaaardzo przydatne ustrojstwo :))
CuraDomaticus
16 marca 2014, 22:58ano żeby chociaż po ch** ten tytuł był, to by można było chociaż popatrzeć :D
karioka97
16 marca 2014, 22:19Młoda, , nie przesadzaj ze spadkiem :) :) właśnie dzwoniłam do koleżanki do Niemiec w sprawie życzeń urodzinowych :) przecież nie umawiałyśmy się, a ja po południu zrobiłam faszerowaną paprykę , ale nie leniłam się i w piekarniku zrobiłam (mięso indycze, ryż brązowy, pieczrki, por, czosnek i ostre papryczki ) , pycha, ... obiad na jutro
Grubaska.Aneta
16 marca 2014, 21:52dorcia może wymienimy się wagami:)? bo moja coś się uparta zrobiła i leniwa;)