Już za 2 godzinki . Jestem juz tak zmęczona tym tygodniem że czekam z utęsknieniem na weekend. We wtorek nie wytrzymałam i wykupiłam antybiotyk który lekarka przepisała mi w zeszły piątek. Myślałam że uda mi się go uniknąć i próbowałam przez 4 dni inhalacji, syropów i innych specyfików ale się nie udało. Za to po 2 dawkach antybiotyku kaszel, katar, ból gardła i ból w klatce piersiowej jak ręką odjął i czuję się super. No ale do końca trzeba wybrać żeby to cholerstwo znowu nie wróciło.
Z dietką ok. Jak zwykle po 4 dniach warzywnych od środy przeszłam na białka i idzie dobrze. Choć nie tak dobrze jak bym chciała. Wczoraj coś mnie opętało i zjadłam 8 kostek gorzkiej czekolady wedla. Mleko się wylało, płakać nie ma co, w domu pokusy już nie ma (czekolada zjedzona) więc mam nadzieję, że dzisiaj będę grzeczna. Lodówka pełna produktów białkowych więc jutro też pozostanę na białkach (to będzie 4 dzień co po 4 dniach warzyw brzmi rozsądnie). A od niedzieli warzywka. Jestem ciekawa czy wszyscy na dukanie ulegają pokusom czy to tylko ja. Ja strasznie tęsknię za jabłkami. Uwielbiam odmianę Ligol - takie do końca niedojrzałe, twarde, kwaskowate. Jak obieram je dzieciakom to przeważnie zjadam skórkę i ćwiartkę jabłka. To taka moja słabość pomimo bycia na diecie.
Waga jak na pasku ale licze na spadek po jutrzejszym dniu na białkach. Znajomi widzą że ciuchy luxniejsze a to motywuje. Miłego weekendu dziewczyny! Mój zapowiada się aktywnie!