Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mały, magiczny półmetek :-)
7 lutego 2011
No i udało się! Jak widać na pasku dotarłam do półmetka odchudzania się. Zajęło mi to troszkę ponad miesiąc. Niestety wiem że teraz to bedzie ostro pod górkę. Motywacja mniejsza, silna wola jeszcze bardziej. W weekend popełniłam parę grzeszków ale nikt nie jest doskonały :-). Ze względów zdrowotnych musiałam trochę zmodyfikować Dukana. Przyjęłam że częste infekcje-cały czas odkąd zaczęłam dietę oraz lecąca krew z nosa to właśnie jej efekt. Do dukana wprowadziłam więc 1-2 owoce dziennie (jabłko, pomarańcz) i 1 raz dziennie kasze bądź razowy makaron. No i warzywa cały czas. Do tego liczę kalorie (dziennie poniżej 1100). I co z tego wyszło? dieta podobna do tej niskotłuszczowej z Vitalii tylko bez pieczywa i ziemniaków. Jak na razie jest ok. W końcu mogę zacząć ćwiczyć bo mam wystarczająco siły. Wcześniej różnie z tym bywało. W piątek ( jak i w sobotę tydzień temu) wybrałam się z koleżankami do dyskoteki. Tak w ramach ćwiczeń :-)))) Było super, super, super. Żadne ćwiczenia nie są w stanie zastapić tańca i dobrego towarzystwa. Trzymajcie się dziewczyny! Ja już czuję wiosnę :-)
dgamm
9 lutego 2011, 10:52...ja teraz po tej grypie ważę 53kg - ale jestem lekka...pozdrawiam milunio.papa
kwiatuszek170466
8 lutego 2011, 21:05Mi też teraz odchudzanie idzie trudniej niż kiedyś.Ale nie poddajemy się.No właśnie nie ma to jak dobry taniec.Też wolę taniec niż ćwiczyć.Pozdrawiam
Psylwia
8 lutego 2011, 11:11Kiedy ja dotrę do półmetka nawet o tym jeszcze nie myślę :-) Ale wierzę, że w końcu to nastąpi. Jestem teraz pełna energii i wiary, że w końcu się uda. Na razie nic nie modyfikuję, jedynie na wszelki wypadek łykam sobie vigor (witaminki) raz dziennie, pomoże uzupełnic ewentualne braki. No i magnez z potasem, bo przy takiej ilości picia wypłukuje się go z organizmu. Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów!