Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wcześniej opisałam się inaczej. Ale teraz trochę się zmieniło. Chcę w końcu zaakceptować siebie i cieszyć sie z tego co widzę w lustrze. Mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto. To mi wszystko utrudnia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39253
Komentarzy: 390
Założony: 3 września 2011
Ostatni wpis: 23 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dontdoit

kobieta, 33 lat, Wrocław

158 cm, 58.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Dzisiaj idę na trening zaraz po śniadaniu. Biegania na czczo nie było. Będzie trochę więcej cardio na siłowni i wieczorem w oderwaniu od nauki też pójde pobiegać. 

Wczoraj pół godziny biegania po godz. 22 naprawdę ukoiło nerwy. Powtarzam to często i jeszcze raz powtórzę, że BIEGANIE TO LEK NA WSZYSTKO. 

Wczoraj były nadprogramowe kcal. Wyliczyłam 2000 a miało być ok. 1600 kcal. Było poranne cardio  i jeszcze wieczorem, więc 500 kcal spalonych.Nie chce tego nazywac wychodzeniem na zero, bo jedzenie płatków śniadaniowych naładowanych cukrem o 21 to nie są dobre węgle nawet przed bieganiem. Poza tym kilka załatwionych spraw na mieście i siedzenie na dupie. Siedzenie na tyłku - to mnie stresuje ! 

"Za" podjęcia zmiany (NIE BĘDĘ JADŁA PO 20.00 - 20.30)

- MNIEJ CHWIEJNYCH NASTROJÓW - USTABILIZOWANY POZIOM CUKRU WE KRWI

- OBNIŻENIE WAGI 

- SEN BARDZIEJ REGENERUJĄCY - bardziej się wyśpię / szybciej wstanę

- BRAK CIĄGŁYCH WYRZUTÓW SUMIENIA

- PRZYJEMNE UCZUCIE PŁASKIEGO BRZUCHA WIECZOREM

Więcej nie będę wymyślać, bo te są chyba najbardziej logiczne dot. zmiany. 

"Przeciw" podjęcia zmiany

- BĘDĘ ZŁA, ŻE KTOŚ JE A JA NIE MOGĘ

- BOJĘ SIĘ, ŻE JAK POŁOŻĘ SIĘ SPAĆ GŁODNA TO W NOCY WSTANĘ I BĘDĘ JADŁA

- NA POCZĄTKU BĘDĘ W WIELKIM DYSKOMFORCIE NIE MOGĄC ZJEŚĆ PO KOLACJI CZEGOŚ ... 

To głupie powody przeciw zmianie, ale musiałam coś napisać. 


Zmiana zawsze wiąże się z poczuciem dyskomfortu i trochę złości. W końcu robimy coś co wymaga udziału naszej świadomości, dużo uwagi i wysiłku. Organizm stara się funkcjonować najbardziej ekonomicznie, więc woli przyzwyczajenia nad którymi nie musi się zastanawiać i dzieją się automatycznie. Organizm nie lubi jak się mu czegoś zakazuje, to wyczerpuje jego zasoby. Człowiek chcąc zmiany zakazuje sobie czegoś, robi rzeczy wbrew temu wszystkiemu co wypielęgnował do tej pory. To strasznie trudne. Zawsze takie będzie ! Niech nikt nie mówi, że łatwo mu przyszła jakaś zmiana ! Jeśli łatwo to widocznie nie była tak zakorzeniona i długo pielęgnowana. 

Podejmując zmianę nie możemy odpuszczać. Jeśli kilka razy to zrobimy, to znów zaczynamy od nowa. Należy przerwać tą pętlę i z każdą pokusą utwierdzać "mózg" w przekonaniu, że to już nie jest dla niego. Skończyło się :P

22 czerwca 2015 , Komentarze (3)

1. Jem z nudów. 

2. Jem, kiedy się zdenerwuje. 

3. Jem jak opadną mi emocje i zejdzie cały stres. 

4. Jem z przyzwyczajenia na wieczór. 

5. Jem jak brakuje mi bliskości i drugiej osoby.

6.Jem jak muszę się uczyć, czyli też ze stresu. 

Wszędzie stres stres stres !

Jedzenie po prostu kojarzy się z przyjemnością i zawsze jest utożsamiane z czymś dobrym. Zaspokajanie biologicznego głodu okej, ale nie zaspokajanie wszystkiego innego. Mam problem. Mniejszy / większy nieważne. Jest mój i bardzo utrudnia mi życie. Wszystko gra przez cały dzień, a nagle przychodzi wieczór i bum! Jem ! Po co ?! Przecież nie jestem głodna. 

Cały dzień w stresie i trzymam się zdrowego,a tu na wieczór emocje opadną i fruu jem ! I to jakie ilości ! 

Zła na siebie samą. Na to, że nie umiem sobie z tym poradzić, że wciąż ten problem wraca i wraca. Że cały czas mnie dotyczy. W kółko to samo. FAZA NAWROTU - powiedziałby psycholog. Kurwa ~!

Czy teraz znów wszystko od początku ? 

Nie.

Teraz zbieram siły. Zbieram motywację. Wypisuje za i przeciw zmianie.Jakie bariery mogę spotkać na swojej drodze. Jakie mam zasoby. Czy mam poczucie własnej skuteczności. Co zrobię, jeśli będę oko w oko z pokusą ? 

Odnośnie ostatniego... przychodzi wieczór. Zrobiłam już wszystko co dziś zaplanowałam. Zjadłam wszystko ładnie i zgodnie z BWT. Ale wieczór wiąże się z siedzeniem na tyłku i robieniem nic. Wtedy jest ochota na coś... cokolwiek byle mieć w ręce, ustach etc. A nawyku nie da się wyplenić, ale da się zastąpić go innym , a więc moje propozycje: 

1) zabieram się za czytanie książki fabularnej (nie naukowych bzdur !) LUB  

2) idę pobiegać (spodnie na dupę, buty na nogi i lecę - wystarczy pół godziny) LUB 

3) idę na spacer (kurtka, kaptur, buty i na dwór) LUB 

4) idę do łóżka i szybko zasypiam ! LUB 

5) piję dużo wody, i piję i piję i piję - najlepiej ciepłej 

Dziś idę pobiegać .... 


walka z największym wrogiem

9 czerwca 2015 , Skomentuj

Mam dokładnie 58,1 kg i nic się nie zmienia na razie. Zmieniłam trening na funkcjonalny. Na trx, z ketlami, bosu i różne takie "udziwnienia". Lubię to. Aktualnie planuje w ogóle nie robić nóg. Tak. W ogóle ich nie ruszać. Żadnych przysiadów, wykroków nawet bez obciążenia. Ciekawa jestem jak mi to wyjdzie. 

Biegam na czczo max 30 min. Co daje rewelacyjne rezultaty jeśli chodzi o moje całodzienne samopoczucie :) Poza tym właśnie bieganie z rana (codziennie!) dało mi w pewnym okresie mojego życia 53,5 kg, więc wracam na stare śmieci :) 

Hejtów na temat treningu bez nóg wysłucham. Tylko wysłucham. I zostawie bez komentarza. 


Ostatnie 2- 3 tyg. trochę wyluzowałam z dietą. Tzn. jadłam lody, z węgli tylko chleb i piłam alko. Nie jestem z tego dumna. Widzę jak wyglądam a było lepiej ze skórą. Waga jednak bez zmian. Teraz regeneruje swój metabolizm i będę trzymać się ściśle przez kolejne 12 tygodni. Bez chitów przez pierwsze 4 tyg. Potem cheat raz w tyg. 

dietka na 1600 kcal .

Miało być rotacyjnie, ale nie umiem wytrzymać dnia bez węgli ;/ Popróbuje jeszcze.

Po 12 tyg. zostaje zdrowe żarcie oczywiście, ale bardziej na luzie. Bez liczenia kcal. Tylko na oko i jak czuję. 

29 marca 2015 , Komentarze (3)

Oj minęło szybko jak nie wiem. Myślałam, ze moje ciało będzie wyglądać tak:

Jak ciało Pani Pawlak. Heh... śmieszne. Ale oczywiście zdaje sobie z tego sprawę, że wymaga to CIĘŻKIEJ PRACY a nie ciężkiej pracy. Nie wiem jak to ująć inaczej. Zawsze lepiej stawiać sobie wyższe cele i dążyć do nich a nie poddawać się kiedy coś idzie nie tak. I to nie jest wynik 11 tygodni z kilkunastoma wpadkami jak u mnie. Tylko wynik długotrwałej pracy i konsekwentne trwanie w tym co się postanowiło. Pani P. piszę na swoim profilu, że robi sobie cheat'a raz w tyg., ale przez pozostałą cześć tygodnia ma dietę dopiętą na ostatni guzik. Żadnych odstępstw. Wszystko jak w zegarku, co do grama i kalorii. 


Dziś wybieganie, którego dawno nie robiłam. Godzinka z hakiem w deszczu :) Bardzo przyjemne uczucie. Satysfakcja i 600 kcal spalonych :P Obliczyłam sobie, że w tym tygodniu na cardio spaliłam 1800 kcal. Info z moich zajęć - "Przy treningu zdrowotnym należy spalać max. 2000 kcal tygodniowo" . Hmmm ciekawe jak to jest i czy są badania na ten temat. 


Moja dietka od kilku dni trochę szwankuje. Tzn. nie trzymam się bardzo. Przestałam liczyć, bo wiem, że 100 g kaszy i 30 -40 g owsiaków ma mi starczyć dziennie + 300 g mięsa + WPC i jajka. Także lecę na oko i trochę odpoczywam od liczenia. 

Przez najbliższe dwa tyg. trochę poczituję. Nie oznacza to, że będę jadła jakieś burgery, pierogi, mnóstwo słodyczy etc. Po prostu będę jadła to na co mam chęć. Potem wracam. Po świętach na dobre tory i większy reżim. 


Waga jest dziwna. Ostatnio było 58,1 kg. 

22 marca 2015 , Komentarze (6)

Jest 58,5 kg na wadze i za nic w świecie nie chce być inaczej:P Zmierzyłam obwody. Zmieniły się dla mnie znacząco, bo z brzucha leci aż miło ! 

"Mięśnie do palenia" - tak robię łydki i pośladki. To te mięśnie, które potrzebują dużo powtórzeń, żeby aż paliły w ćwiczeniu. Najlepiej z małą przerwą i dawaj dalej - pompuj :P  Mam dzisiaj zakwasy na samych pośladach. Tylko pośladach i przyczepach początkowy dwójek. Tak nie miałam do tej pory. Kilka wskazówek odnośnie pięty w zakrokach i spowolnić pracę ekscentryczną w siadach a tu takie uczucie z rana mnie budzi ! Naprawdę dobrze jak ktoś z boku obserwuje i pomaga :) 

"Zakroki na Smithie" - taaak, to właśnie wykroki do tyłu:) Mi ciężko utrzymać równowagę ze sztangą, więc jak robię to na smithcie to skupiam się na tym co trzeba a nie na tym, żeby się nie wywrócić:P 

Emocjonalnie. Ja tak. Lubię włożyć serce w to co robię. Każdy ma swoje podejście :) 


Wykroki chodzone 8 kg do ręki / 4 s. Zmienione trochę - wydłużony spacer :P Bo mam nie móc mówić podczas już 2 serii :P heh Także wczoraj przy wykrokach kręciło mi się w głowie i przekroczyłam jakąś granicę, której sama bym nie przekroczyła. 

A i jeszcze jedno ! Przestałam brać carbo, po treningu. I za to dostałam opierdziel ! Mam pić carbo i koniec. Nie banan, nie coś tam tylko carbo, które ma się szybko wchłonąć . Nie wszystko rozumiem. Myślałam, że WPC wystarczy a potem i tak posiłek pełnowartościowy. Bo to carbo... te węgle... ale będę posłuszna :P


21 marca 2015 , Komentarze (4)

Dzisiaj trening pod okiem trenera. Kilka wskazówek i złotych rad, czyli parę rzeczy do poprawki. Kilka zmian, żeby nogi w końcu coś ruszyły, bo stoją w miejscu, a to już 9 albo 10 tydzień ! Sporo czasu ! Wyrzucamy wyprosty na maszynie. Dokładamy zakroki na smith'cie ( wchodzi niesamowicie!) + w klęku podpartym prostowanie ugiętej nogi do palenia mięśni (bez obciążenia). Zobaczymy jak jutro będę się czuć. Mam nadzieje, że poczuję w końcu co to znaczy zrobić dobry trening nóg. Bo dzisiaj chciało mi się rzygać na treningu. 


Każdy trening na 100 %! Nie ma opierdzielania się. Nie ma, że dzisiaj zrobię mniej powtórzeń, albo nie dorzucę ciężaru, bo dzisiaj mi się nie chce. Musi być progres, żeby były rezultaty. A regres nie wchodzi w grę w ogóle ! Każdy trening ma być jak walka, bo to jedynie godzina , tylko 10% z Twojego całego dnia ! Chyba można przez tą jedną godzinę dać z siebie wszystko ?! Zrobić coś na 110 % i wrócić do domu, na kanapę, na uczelnie i wykłady albo gdzie tam idziemy i wtedy siedzieć na dupie. Ale przez jedną godzinę 3 do 4 razy w tyg. zrobić coś od początku do końca tak, jakby od tego zależało nasze życie. Jedna godzina w ciągu dnia. 

19 marca 2015 , Komentarze (1)

I - bułka fitness z masłem + sałata + ogórek + szczypior + 2 jaja na twardo (śniadanie moich marzeń w ostatnim czasie:P)

Trening ; potreningowe WPC 30 g

II - ok.150 g miruny na parze + 50 g gryki + sałata lodowa z olejem lnianym 

III - ok.150 g fileta z indyka na oleju ryżowym + 50  gryki + ogórek z sałatką i pomidorem + olej lniany

IV - filet z indyka na parze + pomidor (to dopiero będzie)


Plan na niedziele jest - ważyć 58,1kg. 

A w kolejną niedziele 57,8 kg. 

Liczę średnio na - 0,3 kg na tydzień. 

13 marca 2015 , Komentarze (3)

Wypad z koleżanką ze studiów, która przyjechała do Wro ! Nie mogło się obyć bez lampki wina i lodów do kawy. Było bardzo przyjemnie i duużo do opowiadania :) 

Czuję się fenomenalnie mimo takiego cheat meala. 

Chorobliwie bojąc się przytyć :P Albo po prostu z ochoty wybrałam się do parku na interwały. Już po prysznicu. Powinnam zjeść posiłek. Ale nie ma takiej możliwości, bo jestem tak najedzona.. .

Było:

I - omlet z 3 jaj + 30 g owsiaków + warzywa 

Godzina chaotycznego treningu siłowego na uczelni ... 

II - 30 g WPC + 30 g owsiaków

III - ok.14.30 - filet z kury + bakłażan + pomidory suszone + kapary + żółty ser zapiekane (na jakimś oleju na pewno - jedzone w restauracji)

IV - ok.16.30 - lody 160 g + czarna kawa

Interwały 


Liczę wszystko włożone do ust jako posiłek. Dlatego nawet lody rozpisuje jako 4 posiłek. 

12 marca 2015 , Komentarze (1)

Wczoraj z okazji przejścia na jeszcze niższe węgle objadłam się. Tzn. nie było tak tragicznie, ale jakby spojrzeć na to z boku .... kiepsko wyszło. 

3 dzień na 115 g WW i przegrałam bitwę . Zawsze w pierwszym tygodniu jest mi ciężko. Nie wyrównam tego, bo musiałabym przez kolejne dni chodzić głodna. Także dziś trzymam się makro dokładnie. Może nieco mniej węgli dostarczę, ale tłuszcz zostaje na nie całych 60 g . 


Wczorajszy wieczór:

Powrót do domu o 20.30 a ostatni posiłek zjedzony w tramwaju (indyk + gryka + brokuł). Na tym powinno było się zamknąć. Ale nie ! Usiadłam przed kompem, włączyłam film i wzięłam dziadka do orzechów. Obrałam kilkanaście i wsunęłam wszystkie. Uznałam, że to niedobrze tyle orzechów jeść, więc jak mam jeść to wezmę marchewkę - zjadłam jedną. Ale chciało mi się czegoś słodkiego... słoik z miodem i kilka małych łyżek wciągnęłam. Następnie zdecydowałam się, że nie będę jadła tego miodu, bo to chora sytuacja. Także zastąpiłam sobie to garścią rodzynek. Potem kolejną. Potem skrobnęłam chłopakowi jogurt naturalny i zalałam kolejną garść rodzynek i wszamałam. Kilka podejść do rodzynek i stawiam, że zjadłam z 200 g... możeeee 300...  . Zostało jeszcze 150 g a paczka miała 500 g i nie było pełna. 

Nawet nie chce tego podliczać, ale 1000 kcal na wieczór pochłonęłam oglądając beznadziejny film. 


Dlatego:

1. NIGDY NIE JEDZ PRZED KOMPUTEREM ! 

2. JAK JESTEŚ ZMĘCZONA I MYŚLISZ, ŻE ZJADŁABYŚ COŚ, BO TO CI DODA ENERGII TO LEPIEJ IDŹ POŁÓŻ SIĘ DO ŁÓŻKA I ODPOCZNIJ. 


11 marca 2015 , Komentarze (3)

Jakby ktoś nie wiedział, to po lewej - było, a po prawej - obecnie. 

Po 8 tygodniach pracy nad sobą. Coś robię nie tak. Gdzieś leży błąd. Hashimoto swoje utrudnia. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.