Mam dokładnie 58,1 kg i nic się nie zmienia na razie. Zmieniłam trening na funkcjonalny. Na trx, z ketlami, bosu i różne takie "udziwnienia". Lubię to. Aktualnie planuje w ogóle nie robić nóg. Tak. W ogóle ich nie ruszać. Żadnych przysiadów, wykroków nawet bez obciążenia. Ciekawa jestem jak mi to wyjdzie.
Biegam na czczo max 30 min. Co daje rewelacyjne rezultaty jeśli chodzi o moje całodzienne samopoczucie :) Poza tym właśnie bieganie z rana (codziennie!) dało mi w pewnym okresie mojego życia 53,5 kg, więc wracam na stare śmieci :)
Hejtów na temat treningu bez nóg wysłucham. Tylko wysłucham. I zostawie bez komentarza.
Ostatnie 2- 3 tyg. trochę wyluzowałam z dietą. Tzn. jadłam lody, z węgli tylko chleb i piłam alko. Nie jestem z tego dumna. Widzę jak wyglądam a było lepiej ze skórą. Waga jednak bez zmian. Teraz regeneruje swój metabolizm i będę trzymać się ściśle przez kolejne 12 tygodni. Bez chitów przez pierwsze 4 tyg. Potem cheat raz w tyg.
dietka na 1600 kcal .
Miało być rotacyjnie, ale nie umiem wytrzymać dnia bez węgli ;/ Popróbuje jeszcze.
Po 12 tyg. zostaje zdrowe żarcie oczywiście, ale bardziej na luzie. Bez liczenia kcal. Tylko na oko i jak czuję.