Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Decyzja podjęta i wcielona w życie, czyli...
DIETETYK!


Trochę zeszło mi się, żeby tutaj zajrzeć.. Szczerze mówiąc, to był moment, że zapomniałam, że mam tu konto. Wydawało mi się, że poradzę sobie z dietą, jednak tak nie było. Sytuacja diametralnie uległa zmianie, ale to zaraz.

W ciągu tego czasu próbowałam się odchudzać, ćwiczyłam, chodziłam na spacery, jednak jak zwykle zażerałam się w weekendy. Myślałam, że kiedy pójdę do pracy i zacznę mniej jeść, wszystko zacznie się układać, ale tak nie było. Słodkie bułki kupowane na szybko raczej mi nie służyły.

Pewnego dnia siedząc w pracy, podeszła do mnie pani, która dała mi zaproszenie do jej kliniki odchudzania na darmową analizę składu ciała. Poczułam się głupio... Z jednej strony wiiedziałam, że jestem gruba i myślałam wcześniej o skorzystaniu z pomocy dietetyka, bo sama sobie zwyczajnie nie radzę, z drugiej jednak strony było mi wstyd?przykro? że jestem tak gruba, że dietetyczka podchodzi do mnie i oferuje pomoc...

Jednak stało się, zadzwoniłam, nawet umówiłam się na wizytę, po czym spytałam o koszt. 400 zł miesięcznie..(strach) Pani mówiła coś o dwóch posiłkach dziennie (domyśliłam się, że polega to na spożywaniu koktajli w proszku, które zalewa się mlekiem, czy coś). Stwierdziłam, że to nie ma większego sensu, jednak ta babeczka dała mi taki impuls, żeby zwrócić się do innej dietetyczki. Dała mi taką motywację, wiarę w to, że z dietetykiem będzie mi o wiele łatwiej. Tego samego dnia zadzwoniłam do dietetyka, o którym słyszałam od mamy. Córka jej koleżanki poszła do niej i zachwalała. Wiecie... Zawsze wydawało mi się, że .. ja i dietetyk? Dietetyk jest dla słabych.. Przecież ja mam wiedzę, wiem co jeść, jak jeść.. Ale spotkanie z tą panią zmieniło wszystko. Wlało we mnie tyle motywacji, wiary, a nawet pewności, że mi się uda. Dieta ułożona jest pode mnie, pod moje upodobania. Kobitka zrobiła mi analizę ciała, przeprowadziła długą rozmowę i powiedziała, że za rok o tej porze osiągnę moją wymarzoną wagę. Nie chcę się rozpisywać, bo to może śmieszne, że stosuję dietę trzeci dzień (dostałam ją we wtorek, więc zrobiłam zakupy, by już na drugi dzień ją zacząć) a już myślę o tym, co będzie za rok, ale wierzę w to, jestem tego pewna. To była zajebiście mądra decyzja. W końcu do tego dorosłam. Najważniejszy jest dla mnie fakt, że jest ktoś, kto kontroluje mnie. Nie ma odpuszczenia sobie, bo za miesiąc mam do niej iść i pokazać rezultaty.

A tutaj moja dzisiejsza przepyszna kolacja: mizeria z jogurtu naturalnego, rzodkiewki i ogórka, grzanki z mozarellą, pomidorem i ziołami prowansalskimi i czerwona herbata.

  • katy-waity

    katy-waity

    17 kwietnia 2015, 23:23

    mądry wybór(tzn ze zrezygnowalas z tej pierwszej dietetyczki od 'proszków") i ze zdecydowalas sie na pomoc, zwlaszcza ze wstapily w Ciebie nowe sily i motywacja-powodzenia:-)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.