Jestem już po maturach (uff...). Historia poszła gładko. Na szczęście.
Jutro idę do pracy. Jakiej? Może trochę niewdzięcznej dla osoby na diecie- do kebaba. Ale ja się nie boję, że będzie kusić. Akurat fast foodów nigdy nie lubiłam. Tak samo chipsów. Moją zmorą były zawsze słodycze i to one są główną przyczyną mojej otyłości. Ale będę silna i się im nie dam! Obiecuję :D
W dietowaniu mam szczęście pod tym względem, że moja mama bardzo mnie wspiera. Sama od dziecka zmaga się z otyłością, więc mnie rozumie. Wiele razy odchudzałyśmy się razem (szkoda tylko, że z miernym skutkiem :/) i teraz, kiedy oznajmiłam jej, że próbuję po raz kolejny, powiedziała że się do mnie przyłączy. I tak od dwóch dni jesteśmy dwie. Jutro mama po pracy pojedzie do marketu i kupi kijki do nordic walking. Jest ciepło, zaweźmiemy się i będziemy chodzić. W końcu aktywność fizyczna też jest ważna.
absolution
22 maja 2013, 10:59bardzo, bardzo fajnie, że oby dwie z mamy wzajemnie się wspieracie ;-) a jak tam dajesz radę w pracy? bądź dzielna! ;)
Vipeczka
19 maja 2013, 15:08Ja też pracowałam przy fast foodach i wcale nie miałam na nie ochoty :) Dasz radę :)
Kacha32
19 maja 2013, 14:42Super, że możesz coś fajnego robić wspólnie z mamą. Powoli , ale do celu. Ja już niejednokrotnie się przekonałam,że jak chce coś szybko uzyskać i podchodzę do tego ,, na juz, na teraz" to jest to z odwrotnym skutkiem. Powodzenia;D
Marley88
19 maja 2013, 14:24Powodzenia w odchudzaniu :) Fajnie, że razem uprawiacie aktywność fizyczną. To też zbliża do siebie.
carolinee.
19 maja 2013, 14:24powodzenia! :)