Mam 19 lat. Otyła byłam od kiedy pamiętam. Przez całe życie musiałam znosić kpiny i szyderstwa pod adresem swojej tuszy wszędzie, gdzie tylko się znalazłam, od przedszkola po liceum. Niska samoocena nie pozwala mi normalnie żyć. Chciałabym być jak inne dziewczyny- móc kupować ciuchy z wystaw, zakładać mini spódniczki i buty na szpilkach, być dumna z siebie. Chciałabym także znaleźć miłość. Właściwie, to już znalazłam. I właśnie dlatego zdecydowałam się zmienić siebie i stać się w końcu normalna, szczupła. Żeby on zwrócił na mnie uwagę.
Nigdy nie miałam przyjaciół. Stroniłam od ludzi- z resztą z wzajemnością. Jedynym oparciem jest dla mnie rodzina. Wszyscy ze strony mojej mamy zmagają się z otyłością, więc nie byłam dla nich inna. Jedyną bliską mi rówieśniczką jest moja siostra cioteczna. Sama była otyła, w ciągu ostatniego roku jednak schudła około dwudziestu kilo. Dla mnie właściwie stała się wzorem- pierwszym impulsem do tego, aby zrobić coś także ze sobą.
W długi weekend majowy byłam z nią i jej znajomymi ze studiów na majówce nad Zegrzem. Tam poznałam jego- Sebastiana. Ma 22 lata i razem z moją sis są na jednym roku polonistyki. W sumie to po raz pierwszy w życiu znalazłam chłopaka, który ode mnie nie uciekł... tzn nie traktował mnie z pogardą ani z obrzydzeniem. Wręcz przeciwnie- bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Zauroczyłam się w nim, zdecydowanie tak. On zapewne traktował mnie tylko jako koleżankę, bo 'jak tu pokochać taką grubą świnię'?
Tak czy inaczej, ja przestać o nim myśleć nie mogę, chociaż majówka już za pasem. W chwili obecnej jestem w trakcie matur, ale już postawiłam sobie plan na przyszłość.
Jeśli uda mi się dostać na studia do Warszawy, prawdopodobnie zamieszkam u ciotki i u mojej siostry. Chciałabym do października schudnąć do 80 kg. Chciałabym, żeby następnym razem, kiedy zobaczę tego ślicznego, szczuplutkiego bruneta, on zobaczył śliczną dziewczynę... we mnie...
Wczoraj miałam maturę z geografii. Jeszcze tylko historia w piątek i jestem wolna.
Od jutra postanowiłam zacząć zdrowo się odżywiać wg Metody Montignac. To właśnie ta dieta pomogła mojej siostrze. Mam nadzieję, że pomoże i mi.
Postanowiłam także zacząć regularnie ćwiczyć. Nie mam kondycji na bieganie ani siłownię. Pomyślałam, że codziennie będę robić brzuszki, pompki i przysiady. Tak na początek. A potem się zobaczy...