Ale czego mam się nie bać? Pomyślała pewnie teraz większość z Was. Otóż w procesie odchudzania bardzo często dochodzi do momentu, w którym ogarnia nas strach. Strach który wywołują naprawdę przeróżne czynniki. Strach, który hamuje działania które zamierzamy podjąć, który nie pozwala nam osiągnąć założonego celu.
Czego się boimy?
Więcej NA BLOGU
Ja-Ogrzyca
28 lutego 2016, 14:12Zmierzyć się ze strachem i próbować, próbować wytrwale. Jak się nie powiedzie metoda A, to próbować metodę B. Jak nie idzie samemu, to prosić mądrzejszych o radę. Jak człowiek nie daje rady to prosić Boga o pomoc. I działać, próbować, eksperymentować. Żarówkę wynaleziono po iluś tam tysiącach nieudanych prób. Przy czym sam autor powiedział, że to nie były nieudane próby tylko droga do sukcesu (czy jakoś tak). Co do ciężkiej pracy to tak, owszem, pracować, pracować systematycznie, ale nie za ciężko, nie ponad siły. Bo jeśli coś człowieka przerasta, to on długo nie da rady tak robić. Dla mnie na przykład dieta 1000 kalorii jest ponad moje siły i na dłuższą metę kończy się napadami obżarstwa (a nieraz i długimi ciągami obżarstwa), wiem, że muszę jeść więcej. Dużo więcej. Pokusy istnieją i zgadzam się z Tobą Droba Dietytyczko Na Diecie, że warto im czasem ulegać, byle z umiarem. Przy czym łatwiej mi ten umiar zachować, kiedy nie jestem nadmiernie przeciążona ćwiczeniami albo dietą. Ktoś kiedyś powiedział że siła woli jest ograniczona. Jeśli wykorzystam ją w ciągu tygodnia na głodzenie się, to w niedzielę zabraknie mi jej na zjedzenie tylko jednego kawałka serniczka. I u mnie ta filozofia się sprawdza. A opinia innych... no cóż... często wynika tylko i wyłącznie z ich własnych problemów i ich własnego przeżywania świata. Jeśli ktoś myśli o mnie z pogardą "grubaska" - to raczej on ma problem z nieakceptowaniem jakichś aspektów własnej osobowości, być może to on się czuje nie dość atrakcyjny / atrakcyjna, to jego / jej problem, nie mój. Jeśli ja się chcę cieszyć wodą to idę nad wodę i to robię. Radość z kąpieli dostępna jest dla wszystkich, i dla chudych i dla grubych, trzeba tylko po nią sięgnąć. Podobnie z radością z biegania i innych aktywności. Co kto sobie pomyśli to jego. A my róbmy swoje, o ile tylko nam to służy. Alleluja i do przodu. Dzięki za mądry artykuł. Pisz takich jak najwięcej, bo zbyt wielu ludzi (ze mną na czele) pogubiło się w tej odchudzeniowej filozofii i straciło sens.
roogirl
13 stycznia 2016, 16:59Nieznanego, porażki, reakcji innych, przytycia, wszystkiego chyba :)
nuta
12 stycznia 2016, 10:18Więcej na blogu - dzięki za reklame blogaska.
DietetyczkaNaDiecie
12 stycznia 2016, 11:12:)
polishpsycho32
12 stycznia 2016, 09:44strach hm...najczesciej strach ze sie nie osiagnie wyznaczonych celow albo ze organizm nie bedzie wspolpracowal tak jakbysmy sobie tego zyczyli
MllaGrubaskaa
12 stycznia 2016, 09:44Wszystko się zgadza ;))
niezapominajka33
12 stycznia 2016, 09:03Tak, strach to okrutny hamulec i trzeba go umieć przezwyciężyć.
Magdalena762013
12 stycznia 2016, 00:12Powiem Ci, ze masz racje. Ja chyba najbardziej boje sie ciężkiej pracy i dlatego wycofuje sie...