1. Muzyka
Badania wykazały, że ulubiona muzyka włączona podczas wysiłku fizycznego jest w stanie zwiększyć wydolność o spory procent (nie pamiętam dokładnie ile to było, ale liczba wyszła całkiem pokaźna). Moim zdaniem - nie tylko wtedy. Każdy ma taki kawałek po którego usłyszeniu staje odruchowo na baczność, zaczyna tańczyć albo nabiera energii do działania. Utwór który daje taki może być jeden, może ich być kilka lub mogą one się systematycznie zmieniać. Może to zależeć od rytmu, słów bądź od jednego strategicznego fragmentu lub charakterystycznego brzmienia. Mój przykład?
2. Film
Taki po obejrzeniu którego dostajemy prawdziwego kopa, utożsamiamy się z bohaterem który pomimo przeciwności odnosi sukces - lub sukcesu nie odnosi ale zyskuje coś znacznie ważniejszego niż początkowo mu się wydawało. Chcemy żeby i nam się w ten sposób poszczęściło, więc z automatu zaczynamy zmieniać swoje nastawienie do wielu spraw. Dla osób będących na diecie szlagierowym przykładem takiego filmu jest - o tak - nic innego jak Dziennik Bridget Jones. Dla mnie ostatnim równie fajnym przykładem jest Poradnik Pozytywnego Myślenia i Czas na Miłość - każdy z nich trochę z innej perspektywy pokazuje jak można zmienić swoje życie lub... swojego życia nie zmieniać, bo w gruncie rzeczy - pomimo porażek, upadków i przykrości - sprawia że dojrzewamy, stajemy się mądrzejsi i silniejsi o ważne doświadczenia.
3. Książka
Zwykła beletrystyka lub... książka z pogranicza psychologii. Dla mnie ważną pozycją jest tutaj Siła Nawyku - niesamowita książka, trochę z pogranicza neurobiologii o tym, jak zmiana jednego nawyku jest w stanie zmieniać wszystko to, co dotychczas robiliśmy. Wiele przykładów podane jest na sposobie zmian w odżywianiu i aktywności fizycznej. Świętnie ujęte jest to, jak "jedno małe zwycięstwo" potrafi wywołać nagłą lawinę zmian w dotychczasowym postępowaniu. Jak nawyk prowadzi do zwycięstwa - w każdym tego słowa znaczeniu i jak ten nawyk umacniać aż stanie się naszym odruchem, a nie tylko wymuszonym działaniem.
4. Portal internetowy
Vitalia. Pewnie doznaliście teraz ogromnego szoku, bo spodziewaliście się zupełnie innej strony ;-) Ja konto na vitalii miałam już od bardzo dawna - byłam tu obecna pod zupełnie innym nickiem i nie przyznawałam się do tego co robię i tego co studiuję. Potem jak wiele osób - miałam długa przerwę, Vitalia poszła w odstawkę aż przyszedł jeden ważny moment. Założyłam to konto w momencie sporych problemów osobistych. Nigdy o nich nie pisałam, ale nie o to w tym chodziło. Byłam ciekawa jak zostanę odebrana jako osoba, która - z racji przyszłego zawodu powinna świecić przykładem jeśli chodzi o wygląd, figurę - a jednak sama ma problemy. Potem wpadłam na pomysł pisania zasad, które pomogły mi znaleźć się na półmetku (teraz już nawet kawałek dalej) swojej walki z nadwagą (której obecnie już nawet nie mam). Motywując innych... zaczęłam motywować samą siebie. A odzew wciąż jest ogromny za co serdecznie Wam dziękuję :-)
5. Osobiste doświadczenia.
Tu rozpisywać się nie będę bo każdy z nas ma zdarzenia we własnym życiu, które sprawiły że staliśmy się silniejsi. Zasada jest prosta - "co Cię nie zabije - wzmocni Cię". Im jesteśmy mądrzejsi w danej kwestii tym łatwiej nam się z nią uporać.
I tyle :-)
gruszkin
21 lutego 2014, 09:34Twoje zasady są rewelacyjne i zmuszają mnie do refleksji. A muza przy treningu obowiązkowa. Pytałaś om przysiady ze sztangą, mam plan 8 ćwiczeń w 4 seriach i przysiadów jest 15 w jednej serii, czyli w sumie 60. Nie robię nigdy tak popularnych wyzwań, wolę treningi z konkretnym planem, seriami, czy to na siłce z kartką w ręku (mam rozpiskę na 4 różne treningi), czy rev abs, albo Zuzka tam też są serie.
j.lisicka
21 lutego 2014, 09:11Ciężko nie przyznać Ci racji :)
inesiaa
20 lutego 2014, 21:56U mnie piosenki, ksiazki no i Vitalia:))))
judipik
20 lutego 2014, 10:49Ja tez mam kilka piosenek, ktore dzialaja na mnie motywujaco. A to, ze "co Cie nie zabije, a wzmocni" to od dluzszego czasu towarzyszy mi w mojej glowie ;) Fajny wpis :)
edycja2
20 lutego 2014, 10:42fajny wpis.dziękuje za niego:) chyba jutro w ramach miłego samotnego wieczoru obejrze "czas na miłośc" bo nie widziałam.
Magdalena762013
19 lutego 2014, 18:44Fajne spojrzenie na problem odchudzania!!! Ja pamietnika nie pisalam, bo sie wstydzilam, ale zaczelam na razie pisac dla siebie i naprawde jest to powod to przemyslen- dlaczego waga spadla albo nie. Niesamowite. Dzieki.
lindemanowa
19 lutego 2014, 17:08Hahaha, nawet nie wiesz w jakim szoku byłam jak zobaczyłam akurat Mansona i akurat "Personal Jesus", akurat dzisiaj przy tej piosence katowałam się skakanką :) Z resztą, dobry wybór. Słyszałam o tej książce o której pisałaś, ale nie mogę nigdzie jej znaleźć. Dzięki za artykuł, trzymaj się!
alicja205
19 lutego 2014, 16:04Nie skomentowałam poprzedniego wpisu, a trafiłas w nim w samo sedno :) Jak zwykle zresztą ;) Mnie na pewno motywuje Vitalia i mam jeszcze kilka książek np "Sekret" lub "Potęga podświadomości." Polecam :)
Rakietka
19 lutego 2014, 15:47Dobrze ujęte, a jakże prawdziwe ;)
lolo16
19 lutego 2014, 14:47Brawo, świetny wpis :)
kawa.z.kardamonem
19 lutego 2014, 14:32Święte słowa :-))
martini244
19 lutego 2014, 12:30Masz calkowita racje:)
liliana200
19 lutego 2014, 11:52Sama prawda :)
abby23
19 lutego 2014, 11:37Święta prawda, dziękuję Ci za ten wpis! :) Na mnie najbardziej działa punkt pierwszy i drugi :) Także wieczorem puszczam Bridget Jones (po raz 1648093457) i wracam do działania :)
Enchantress
19 lutego 2014, 11:26Jak zawsze trafnie opisujesz problem z odchudzaniem. Milego dnia.
swistalia
19 lutego 2014, 11:18święta prawda, co do takich filmów moim ulubionym teraz jest „Sekretne życie Waltera Mitty”, polecam ;) No i cel sam w sobie bardzo mnie nakręca, ale nie wiem czy to się liczy heh
MllaGrubaskaa
19 lutego 2014, 11:13Coś w tym wszystkim jest ;))