Najpierw święta, a potem choroba zmusiły mnie do pauzy w przysiadach. Jeszcze nie jestem do końca zdrowa, ale odzyskałam siły, więc stwierdziłam, że trzeba się zmusić do ćwiczeń.
Musiałam też odwołać wszystkie lekcje niemieckiego, bo straciłam głos. Kilka nocy tak kaszlałam, że w ogóle nie mogłam spać, aż mnie brzuch od kaszlu bolał, normalnie tortura, ale dziś już prawie normalnie mówię, więc nie odwołuję lekcji.
Z dobrych wieści, uwaga, uwaga... udało nam się kupić dom!! Wczoraj podpisaliśmy akt u notariusza, dziś bank wysłał jakieś papiery, że wszystko pasuje, więc wszystko zapowiada się dobrze. Także yay, mamy dom! :)
Oczywiście nie obyło się bez nerwów. Na miejscu ta babcia próbowała negocjować, bo w akcie było, że ma czas do końca czerwca, żeby się wyprowadzić. Ona mówi, że się nie zgadza, bo miała mieć trzy miesiące, a nie dwa. Mój mąż na to, że ta rozmowa była w marcu, a ona mówi, że ale ona zamierzała liczyć od dnia podpisania aktu. Notariusz na to, że przecież dostali ten akt mailem trzy tygodnie temu z tą samą datą i nie zgłosiła żadnych zatrzerzeń(na dodatek u tego notariusza pracuje jej córka, która z nami była na akcie jako świadek i nie jestem pewna czy sama nam tego aktu nie przygotowywała, ale sprawdzic też na pewno mogła), a ona, że to dla niej za mało czasu. Mój mąż zaczął tłumaczyć, że z przyczyn podatkowych on w najpóźniej 1 lipca musi się zameldować, bo minie pół roku jak mieszka w innym kraju niż jest zatrudniony, przez co może mieć problemy podatkowe, stąd ta data. Plus już od lutego mowiliśmy, że na wakacje musimy mieć dom, mwóiła, że nie ma problemu. Na szczęście córka się wtrąciła, zaczęła jej tłumaczyć, że przecież dwa miesiące to dużo, żeby znaleźć mieszkanie na wynajem. No właście - okazało się, że ona tylko najmu szuka, a nie kupuje... eh. My powiedzieliśmy, że możemy przytrzymać jej rzeczy i meble jeśli będzie potrzebowała wiecej czasu, to dla nas żaden problem, a córka powiedziała, że przecież na jakiś czas może wprowadzić się do niej nim czegoś nie znajdzie. Wszyscy mieszkają w tej samej miejscowości. W końcu babcia się zgodziła. W ogóle to ona sama przeciągała z tydzień czy dwa zanim dostarczyła notariuszowi rozliczenia za gaz, prąd itp, a potem te 3 tygodnie go sprawdzała, więc możliwe, że jak po raz pierwszy go sprawdzała, to widziała że są prawie 3 miesiące więc klepnęła temat, ale wszystko jej trwało tyle czasu, że ten miesiąc jej w końcu uciekł. Może tak to było. Nie wiem. Ale od kiedy był szykowany akt to na pewno miała te 3 miesiące na szukanie albo nawet i więcej i sama przedłużała temat, ale teraz się okazało, że ona w ogóle nie zaczęła niczego szukać... No cóż, życie.
Jedną z najwazniejszych rzeczy jest dla mnie to, że w końcu wypiszemy syna z prywatnej szkoły i będzie mógł iść do państwowej. Nienawidzę tego snobizmu tutaj gdzie chodzi teraz. Niektórzy z tych rodziców zachowują sie jakby byli najważniejszymi obywatelami w kraju, przez co część z tych dzieci też taka jest. Dominująca większość. Jeszcze nie potrafią dyscypliny utrzymać, bo chyba się boją, że dzieci poczują się urażone i powiedzą rodzicom, że nie są zadowolone. Normalnie są traktowani jak klienci, a nie uczniowie. Bardzo niezdrowa sytuacja. Mój syn miał trzech fajnych kolegów w klasie, ale został mu już tylko jeden, bo pozostali dwaj zmienili szkoły(ciekawe dlaczego...), także sam mówi, że nie może się doczekać aż zmieni szkołę i pozna inne dzieci. W ostatnie ferie pojechaliśmy do Polski i moja mama zapisała go na grupowe zajęcia z pływania i później cały czas mówił, że o wiele bardziej lubi polskie dzieci niż słowackie, i że chciałby z polskimi dziećmi jechać na wakacje. Nie dziwię mu się, jak tu lokalnie ma do czynienia tylko z taką specyficzną demografią... ale nic to, na szczęście mimo wszystko w miarę lubi szkołę więc już dobimba te dwa miesiące, przynajmniej się jeszcze niemieckiego poduczy bo to niemiecka szkoła, a od nowego roku może już jakiś fajnych rodziców się tu pozna, normalnych ludzi, normalne dzieci :) U nas pod blokiem ma swoich kolegów, których lubi, ale ze wszystkimi ma dużą różnicę wieku, jest albo 2-4 lata młodszy, albo 2-3lata starszy, a jak ma się 9 to to jest przecież ogromna różnica wieku ;)
Także ostatnie dwa miesiące i wskakujemy w nowe życie :)
A na wakacje muszę doprowadzić się do dobrej formy. Nie wiem jeszcze czy gdzieś pojedziemy czy będziemy się urządzać/meldować/ubezpieczać, ale może się uda. Już wyrabiam paszport. Tym razem nawet udało mi się wyrobić fotkę, której nie będę musiała się wstydzić przez kolejne 10 lat, także wow, świat jest mój :D
Berchen
17 czerwca 2022, 06:41gratuluje kupna domu, zazdroszcze troche Austrii, jest piekna:) Niemiecki jest troche inny, tak jak tez w kazdym regionie Niemiec. Jak opisywalas szkole syna to przypomnial mi sie opis mojej corki - mieszkali w W-wie na Ursynowie, tez sama elita i atmosfera podobna do tej u was, teraz mieszka w innej czesci W-wy i jest normalnie , pamietam jej zadwolenie po zmianie szkoly. Powodzenia.
daemon.next.door
17 czerwca 2022, 08:42Hej, dziękuję. To było marzenie, żeby tam zamieszkać i po kilku latach w końcu się udało. Ten niemiecki ciężko mi idzie, ale mam lekcje dwa razy w tygodniu i teraz już to traktuję jako konieczność. A ta szkoła mnie wykańcza psychicznie, człowiek płaci i taki stres sobie funduje, a co dopiero dziecku. Aż cały wpis w pamiętniku teraz temu tematowi poświęciłam, musiałam się wyżalić i to z siebie wyrzucić, nawet jesli nikt nie przeczyta to mi ulżyło. Teraz to chyba na równi się cieszę z kupna domu co ze zmiany szkoły i nastawiam się, że będzie tak jak z córką Twojej koleżanki i syn się lepiej odnajdzie w towarzystwie normalnych dzieci. To wrażliwy chłopak o dobrym sercu i musi trafić na towarzystwo, w którym to nie będzie aż taka słabość jak tu. Dziękuję za komentarz :)
Berchen
17 czerwca 2022, 12:23to chodzilo o moja wnuczke:):):) teraz czeka ja kolejna zmiana - szkola srednia, bo ma juz 14 lat.
Berchen
17 czerwca 2022, 12:24ciekawi mnie gdzie bedziesz w Austrii? Ja bylam w Wiedniu i Salzburgu i okolicy, przepieknie, spokojnie jak w innym swiecie.
daemon.next.door
17 czerwca 2022, 15:20Mój mąż pracuje w Wiedniu, ale będzie dojeżdżał tylko z dwa dni w tygodniu, więc kupiliśmy dom w Marchegg, niecałą godzinę od Wiednia, bo ceny jeszcze były do przełknięcia(chwała Bogu za homeoffice). Jest tuż przy granicy ze Słowacją, więc planujemy to wykorzystać do robienia oszczędniejszych zakupów, bo jak parę razy przejechaliśmy się do Austri na zakupy to różnica w cenach była bardzo odczuwalna, a nie ma co kasy wyrzucać do kosza jeśli są inne opcje :) Też fajnie, bo jednak te przygraniczne miejscowości zawsze są bardziej otwarte na obcokrajowców. Też się zakochałam w Austrii od pierwszego wejrzenia. Przez rok mieszkaliśmy w Niemczech i nie za bardzo nam się podobało, a Austria ma taki luźny, nieformalny klimat. Ci ludzie to jak tacy niemieccy górale, tak mi się kojarzą XD mówią takim śmiesznym akcentem. Jakoś mnie zauroczył ten kraj. Już się nie mogę doczekać tego 1 lipca aż sie wprowadzimy... :) A Ty gdzie dokładnie mieszkasz?
Berchen
17 czerwca 2022, 18:47tez bym chciala:):):) Ja jestem pod francuska granica w Niemczech, pieknie, spokojnie, niedaleko rzeka Mosela, piekne okolice.Ale austria i Szwajcaria maja cos w sobie. W Wiedniu bylam w szoku ze tak spokojnie , nie czulam w czasie urlopu tego co w innych wielkich miastach - lomotu i pospiechu, bylo pieknie. Tearz jadac w sierpniu na urlop jedziemy przez Prage i zastanawiam sie . sa tam tak samo kantory jak w PL? bo Euro nie funkcjonuje tam. Czy juz w Niemczech zabezpieczyc sie w ich gotowke?
daemon.next.door
17 czerwca 2022, 20:52Niestety nie wiem jak w Pradze, bo mieszkam na Słowacji i my tu mamy EURO, do Czech raczej nie jeżdżę, a jak już to tylko przejazdem. Zgadzam się. Do mieszkania najlepiej znaleźć właśnie coś zacisznego. My do tej pory zawsze mieszkaliśmy w jakiś wielkich miastach albo stolicach i tam źle się mieszka, to bardzo męczy, nawet jak się idzie na spacer to wszędzie masa ludzi. To nie dla mnie, chociaż mam koleżanki, które akurat tak wolą. Teraz ten Marchegg czytam, że ma mieć 3 tysiące mieszkańców... śmiać mi sie chce trochę, ale już tam byłam kilka razy i bardzo mi sie podobało. W ogóle ścieżki rowerowe, chodniki, dużo ładnych miejsc spacerowych, górek i lasów, a ludzi mało. Mam zamiar tam bardziej zadbać o zdrowie bo tu w tych betonowych pudłach blokowych to się nawet człowiekowi nie chce.
Berchen
17 czerwca 2022, 21:03ja ze sporego miasta w Pl przyjechalam najpierw do takiej malej miejscowosci, to faktycznie bylo mi smiesznie, wszedzie pieszo dojdziesz, dookola byli tylko starzy siwi ludzie - to typowe na wsiach w De, czulam sie dziwnie, po dwoch latach zmienilam miejsce na troche wieksze male miasteczko i jest juz ok:)
ognik1958
28 kwietnia 2022, 13:46Hmm....ja bym prędzej to bunkier i to przeciwatomowy kupował bo ...warto bo wszystko co na powierzchni to fala uderzeniowa zmiecie ...ups a kasę to fakt albo w nieruchomościach albo w twardej walucie czyli w rublach trza trzymać😜 pozdro ps. sprawdziłaś czy twój wymarzony domek ma pozwolenie n a budowę i użytkowanie bo jak tanio to może samowolka🙄 no i trzymać wagę ..zawsze warto powodzenia tomek