Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Fit-owca, wyżej, dalej, szybciej ;)


Dziś miałam kolejny trening z trenerem w klubie X. Postępy są bardzo fajne i konkretne. :) Dostałam alternatywny set ćwiczeń na innych przyrządach. Zapowiada się również ciężki wycisk, ale o to właśnie chodziło. Zapewne będę teraz mimowolnie łączyła w jakimś zakresie oba treningi, w zależności od zajętości urządzeń na siłce (a nie stała jak głupia i czekała, aż się któreś zwolni).

Co do biegania, truchtam coraz dłużej, przy coraz niższym pulsie (który jednak pozostaje jeszcze poza normą) i jak tylko włączyłam truchtanie (no nie można tego jeszcze nazwać bieganiem, ale parę lat temu to na truchcie schudłam :)) od razu centymetry poleciały w dół. Waga chyba też, sądząc po coraz luźniejszych ciuchach, w których powoli zaczynam wyglądać dość komicznie. Piszę "chyba", bo nie ważę się. Obiecałam sobie sprawdzić status wagowy dopiero koło rozmiaru Y (czyli za następne 3,5).

Oprócz tego, co 2-3 tygodnie zwiększam sobie obciążenie na urządzeniach. Ustaliłam sobie, że odrębne zwiększenie następuje również z nowym miesiącem. Owca to wie jak się skatować. ;) Na to jednak jest antidotum w postaci rollera i piłki do masażu.

Wnioski z kolejnych treningów? Bieganie czyni cuda, ale nie wymyśliłam jeszcze sposobu na unormowanie pulsu. Muszę po prostu mieć jeszcze lepszą kondycję. Wniosek nr 2 - zwiększanie obciążeń na urządzeniach czyni cuda. Wniosek nr 3 - jak trenuje się tak ostro (a to co robię powoli zaczyna podpadać pod tę kategorię), trzeba rozluźniać i rozmasowywać mięśnie. Super działa w tym zakresie roller i piłka do masażu. Trzeba cisnąć tam, gdzie boli najbardziej, za to później jest lepiej - słowo. ;) Aha, tylko nie bierzcie zbyt wysokiego rollera - kupowałam przez neta i niechcący dołożyłam sobie o jedno ćwiczenie więcej - ale może to dobrze. :D 

PS. Aha, gdyby też ktoś miał pomysł, jak uspokoić nadprogramową agresję, która pojawiła się jako skutek uboczny ostrych treningów, będę wdzięczna jeśli da mi znać. :D

[EDIT] Zapomniałam się pochwalić bardzo pozytywnymi reakcjami osób, które mnie jakiś czas nie widziały, to moje ulubione (w połączeniu z bardzo ciekawymi minami):

" O Jezu"

"Ale laska się z niej robi, zobaczcie"

"Eeeee... coś się stało? Wow"

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.