...jak zwalczyć ten ciąg do słodyczy? Zjadłam sycącą, choć dietetyczną zupę brokułowo-kalafiorową i pierwsza myśl, jaka mnie dogania zanim jeszcze dobrze się umoszczę przy pracowniczym biurku to DESER. Coś słodkiego, coś z czekolady, coś w rodzaju chałwy, może być od biedy bułka z masłem i dżemem, albo nawet chleb. Byle na SŁODKO!
To jedno z największych wyzwań na mojej nowej drodze życia. Ograniczyć cukier. Jak on cholernie uzależnia, jak zajmuje umysł i ciało (u mnie zwłaszcza na brzuchu to cialo zajmuje;)
Jak z godnością walczyć z tym nałogiem? W pracy jest łatwo, nie trzymam tu zapasów słodyczy, ale w domu? Zawsze znajdzie się COŚ. Choćby powidła śliwkowe. Czasem nutella, innym razem chałwa, a w trakcie silniejszego ataku upieczone osobiście ciasto.
Staram się i mam pewne sukcesy na swym koncie, ale i tak myśl o słodyczach nie daje mi spokoju...
Spychala1953
16 czerwca 2010, 18:49Ja łykam chrom, a po wpadce z czekoladą kupiłam magnez. Niestety też jestem uzależniona od słodkiego, ale teraz mam mniejsze ciągoty. Problem siedzi w głowie i chyba tam trzeba sobie poprzestawiać...damy radę:-)