...po wczorajszym piwie i czipsach wybiegałam dziś uczciwie o poranku:) Kiedyś takich wieczorów miałam więcej i nic z tym nie robiłam - pozwalałam kaloriom osiadać tam gdzie chciały. Teraz wypukłościom wypowiedziałam wojnę. Jedno piwo jeszcze nie jest śmiertelnym grzechem, zwłaszcza, kiedy codziennie o 6.30 zaczynam swoje kółka wokół parku, prawda?
nelka70
17 czerwca 2010, 09:28i tak Cię podziwiam za to poranne bieganie... Jesteś wielka... a co do piwa, hmmm może śmiertelny to grzech nie jest, ale taki trochę jest... ja w czasie upałów też się zbiesiłam i wino zastąpiłam ginem! z tonikiem!!... żeby to jednym :-(( Wszelkie pokusy trzeba wyeliminować. Nie mogą być w zasięgu ręki... To podstawa... Pozdrawiam
dorotkamalenstwo
17 czerwca 2010, 09:07Każdej z nas zdarzają się małe grzeszki. Najważniejsze żeby się nie załamywać i dalej walczyć z naszymi wypukłościami. Powodzenia!!!