Drogi Pamiętniczku!
Wczoraj nie biegałam, ale po pierwsze nie mialam siły, a po drugie przeczytałam, że na początku należy robić sobie przerwy, żeby nie przemęczyć organizmu. Dlatego wczoraj odbylam długi spacer zakończony wprawdzie kameralną kolacją z winem i hummusem w roli głównej, ale jak wspomniałam jestem sybartką i nie zrezygnuję z drobnych życiowych przyjemności. Dziś rano wracając do domu znów odbylam długi (jak na mnie) spacer po mieście i jestem z siebie bardzo dumna. Mogłam przecież wczoraj pojechać na spotkanie samochodem i tymże dzisiaj wrócić. Drobna rzecz a cieszy:)
Na fali tej porannej radości wybrałam się zaraz po powrocie do domu i przebraniu na bieganie. Znów krążylam wokól stawu i boiska w pobliskim parku obserwowana przez znudzonego starszego faceta z petem w zębach... Na początku trochę mnie irytował, ale po chwili mi przeszło. W końcu rzeźbię swoje piękne ciało. Niech się pogapi;)
Jutro może zaciągnę moje dzieci na basen. O ile zechcą się zwlec z łóżek o poranku. W ich wieku wylegiwanie się do południa to nieodłączna część weekendu. Jeśli nie, to pojadę sama. Wygrzeję sie w saunie i popływam, bo już dawno tego nie robiłam, a bardzo lubię. Może też gdzieś się zważę? Chciaż nie wiem, czy nie za wcześnie;) To ciekawe, że człowiek tyje latami, ale chciałby chudnąć w jednen dzień...
hitu1212
24 kwietnia 2010, 08:55...tak to już jest....jeśli coś nam niepasuje chcielibyśmy jak najszybciej tego się pozbyc....a to nie takie proste....powodzonka....