Od razu zaznaczam - nie oglądałam pogody, nic nie wiem na ten temat. Po prostu uważam, że to najwyższa pora aby zrobiło się upalnie. Uprzejmie donoszę, że wakacje zaczęły się miesiąc temu, a ciepłych dni było tyle co na lekarstwo. Nie zgadzam się na to! Protestuję! Kategorycznie żądam upałów! Liczę na to, że od poniedziałku temperatura wzrośnie do 35 stopni.
Moja dieta jest co najmniej dziwna. Jejku! Co zrobić żeby mieć motywację? Nie wiem ... może przytyć? Hmmm .... Czasami przemknie mi przez myśl, że wcale nie jestem taką top modelką jak mi się wydaje, ale wówczas szybko biegnę na wagę, patrzę na wskaz i oddycham z ulgą. Póki nie przekraczam 60 kg - jest ok.
... tak rozmyślam, że może to wakacje mają taki destrukcyjny wpływ na mnie? Zacznie się rok szkolny, zepnę pośladki, znów ruszę na aerobik, będę biegała itd. Nie, nie, nie - nie myślcie, że bajam. Od wielu lat regularnie chodzę na aerobik 2 razy w tygodniu od września do czerwca i codziennie uprawiam marszobiegi.
Aminotransferaza
25 lipca 2011, 20:19Co do pogody - zgadzam się w 100%... Ja też już potrzebuję słońca!
kamea87
23 lipca 2011, 23:32Hehe. no ja chyba też właśnie powinnam przytyć, co by się zabrać za siebie :p Bo dla mnie takim maksem do nieprzekraczania jest 70 kg... I rozumienie mam w tej sytuacji bardzo do Ciebie zbliżone ;)
MaleoRR
23 lipca 2011, 12:20Też by mi się przydało trochę sportu, ale jakoś motywacji brak :D