No, to trzeci dzień za mną. No prawie.
Troszkę sobie dzisiaj odpuściłam ale miałam dzisiaj trochęciężki dzień.
Właśnie nażarłam się obrzydliwego kisielu.
Wypiłam też chyba pół litra soku pomarańczowego ale strasznie mi się tego chciało.
Nie będę się zadręczać wyrzutami sumienia i nie pocieszę sięczekoladą jak to kiedyś robiłam, bo w odchudzaniu chodzi o czerpanieprzyjemności ze zmiany stylu życia. Zupełnie inaczej się czuję jedząc lekkie,zdrowe rzeczy, niż słodycze i kanapki z białego pieczywa z żółtym serem ikeczupem. Nigdy nie lubiłam tłustych produktów. Nienawidzę potraw smażonych wgłębokim tłuszczu. Ale jeszcze bardziej nienawidzę cukru, bo to przez niegowyglądam jak wyglądam. Mam straszną słabość do czekolady, ciast, drożdżówek..
To jest straszne..
Cieszę się za każdym razem gdy odmówię sobie cukierka. Jestto taki mój mały osobisty sukces.
Od 4 dni w szafce w kuchni leży otwarta czekolada mleczna zbakaliami. Dokładnie wiem jakie ma opakowanie, jak pachnie, jakie orzeszki ma wśrodku, wiem że ma 4 kostki w rzędzie, a 5 w kolumnie. Wiem wszystko o tejczekoladzie ale nie zjadłam ani okruszka. Jestem z siebie dumna!
Muszę jeszcze podliczyć kalorie i zobaczę, czy zostało mitrochę miejsca na kolację.
Namówiłam moje koleżanki na bieganie jutro ! Jupii! Trochęboję się, że się przeziębię. Już mnie coś zaczyna brać. Mój tata jest chory irozsiewa mi tu zarazki po domu. Nie mogę być chora bo 12 stycznia jestemwolontariuszką na WOŚPie.
No, nic tu po mnie. Lecę kształtować moje muskuły
-inna-
5 stycznia 2014, 19:24oj tak :D ciężko jest sobie odmówić słodkiego, ale trzeba wziąść się w garść ;)