Nie było mnie bo nie mam siły odpalić kompa. Świat mi się wali. W pracy jestem zawieszona w niewiedzy. Nikt nie chce ze mną porozmawiać, gdzie przechodzę, kiedy i za ile. Na domiar złego, dowiedziałam sie wczoraj, że Szef nie chce mnie tak szybko puścić i odwleka to w czasie jak się da.
W domu tragedia. Ciągłe pyskówki, krzyki płacz z bezsilności. Szkoda mi tylko dzieci że muszą w tym uczestniczyć. Nie mam siły rano zwlec się z łózka, nie chce mi się uczesać, umalować. Pochłaniam tylko tony jedzenia- to daje mi trochę szczęścia i śpię jak po zapiciu alkoholowym. Przesypiałabym całe dnie ale są i obowiązki którym muszę sprostać. Wczoraj np. wrzeszczałam z bezsilności, mój M stwierdził żebym się nie darlo bo za chwile ktoś wezwie policję. Nie daję sobie rady z emocjami. Niedzielę przespałam i przepłakałam. To już 2 w tym miesiącu. Każdego dnia jest gorzej. Głowa już nie przestaje mnie boleć. Nie daję sobie rady z najprostrzymi sprawami. Nie mam siły się ubrać, wyglądam jak strach. DOBRZE ŻE w pracy nie mam kontaktu z dużą ilości ludzi. Tyję. Nie mam co na siebie włożyć. Na zakupy nie chce mi się jechać bo jestem za gruba- co kupię sobie worek na kartofle?
Zapytałam wcoraj swojego M kiedy ostatnio powiedział mi że mnie kocha, kiedy pochwalił, kiedy przytulił. Kiedy nie krytykował. Wyszedł z pokoju. Kazał mi sie przestać mazać i ogarnąć się. Tyle że ja nie mam siły.
Zapisałam się do psychiatry. Może pomoże. Na szczęście nie naleze do osób które się tego wstydzą. Wizytę mam 16 maja. Liczę ze dostane jakieś tabletki przywracajace chęc do życia...
WAGA PO DOŁKACH EMOCJONALNYCH O 5KG DO GÓRY
niezapominajka33
29 kwietnia 2014, 13:37Aha, najważniejsze: problemów to nie rozwiązało absolutnie, ale wyciszyłam się i spojrzałam na świat i siebie przede wszystkim łaskawszym okiem :) i to pomogło Buziaki
niezapominajka33
29 kwietnia 2014, 13:35Depresja u każdego jest inna, bo jesteśmy inni i każdego problemy wywodzą się z innej bajki. Cieszy fakt iż szukasz pomocy u specjalisty. Poprzedniczka napisała wyjedź, i bardzo dobry pomysł. Dwa lata temu byłam w bardzo podobnej sytuacji. Spakowałam plecak i wyruszyłam w góry na 4 dni - chciałam sama, ale , samej mąż nie chciał puścić, koleżanki odpadły, więc wzięłam kuzyna, z którym wychowywaliśmy razem i tak jak ja kocha góry. Cztery dni tylko w górach, na trasach mało uczęszczanych, spanie w schroniskach. Koszt z pociągami itd ok. 250 zł, nie wiem czy to mało czy dużo dla Ciebie. Dla mnie było dużo, ale wtedy to dla mnie jedyne wyjście było. Odpoczęłam, pogadałam sobie z kuzynem, kiedy trzeba było maszerowaliśmy 3 godziny bez jednego słowa. Chciałabym to powtórzyć, ale czasu nie mam teraz wcale. Ps. Trzymam kciuki, a partner powinien Cię wspierać ,a nie kazać przestać się mazać
AnnaBella28
29 kwietnia 2014, 12:22Dziewczyno! Jesli masz chociaz pare zloty to zosta dzieci z mezem i wyjedz na tydzien jak najdalej. Poogladaj chmury, przespaceruj sie, lez na kocu w sloncu i oddychaj pelna piersia. Przeanalizuj cale swoje zycie. Nie bierz komorki, laptopa czy co tam masz. Tylko napisz do kolezanki, aby miala oko na dzieci (tak na wszelki wypadek). Wroc i zmien cale zycie. To strasznie smutne co piszesz... Moze tez ten psycholog pomoze. Trzymam kciuki. Beata
BedeWalczycDoKonca
29 kwietnia 2014, 11:02Trzymam kciuki za to, aby wizyta okazała się skuteczna i za to, aby Twoje problemu i dolegliwości im towarzyszące jak najszybciej zostały rozwiązane i poszły w niepamięć.
bezimienna-77
29 kwietnia 2014, 10:32oby chwilowe. Powodzenia i wytrwałości życzę
ciezkacukierniczka
29 kwietnia 2014, 10:29są dni że jakoś funkcjonuję, ale to wyjątki. Bolą mnie nawet włosy. I spię dużoooooooooo. Jak ktoś ma depresję to nie śpi i nie ma apetytu a u mnie jest inaczej. Może to chwilowe...