Właśnie od tego zaczynam kolejny poniedziałek, gdzie z pokorą spuszczam głowiznę i mówię - już nie będę pani Aniu;(
- żeby mi to było ostatni raz!!!
- przepraszam, już nie będę...(chlip chlip)
Zatem dzisiaj już dalej dietuję, czyli grzeczna jestem (do soboty??).
Boli mnie kolano do tego stopnia, że dzisiaj pierwszy raz (od trzech m-cy) zadzwonię do klubu odwołać jutrzejsze zajęcia. Niepotrzebnie stepowałam dzisiaj rano (nie tańczyłam, chodziłam na stepperze) no i d*** blada, nie blada... tzn. też ale gruba do tego!!!
A już prawie doszłam do wagi paskowej, ale spox (jak mówi córa), na koniec tygodnia będzie paskowa:) A dlaczego by nie.
Dzisiejsze menu:
śniadanie: kiełbaska drobiowa gotowana, kawka czarna i gorzka oczywiście
przekąska: 2 małe jabłka
obiad: wiejski+szynka+ogórek zielony (nie zdążyłam nic ambitniejszego przygotować)
II przekąska: jogurt light+2 łyżki otrębów
kolacja: makrela
Miłego dnia życzę:)))
skorpio77
28 marca 2011, 21:50Takie skromne menu? To ja przy Tobie jestem obżartuch;-)
szczupaczek.sylwia
28 marca 2011, 21:33Zatem trzymam kciuki za silną wolę i do boju kobieto...bo warto...