Ok, drogie Vitalijki, to chyba właściwy moment, żeby powiedzieć gdzie byłam jak mnie nie było i dlaczego zaglądanie na Vitalię mi nie wychodzi. Być może część z Was pamięta, że zanim zniknęłam na rok, wspominałam coś o moim małym projekcie... Cóż, trochę mam opory przed użyciem słowa "blogerka", bo z jakichś powodów zyskało ostatnimi czasy bardzo negatywny wydźwięk, ale tak - założyłam bloga i konto tematyczne na Instagramie. O czym piszę? O książkach oczywiście (ktoś pamięta mój "fundusz książkowy"?). Czytam, wrzucam zdjęcia, piszę recenzje, hobbystycznie rzecz jasna. Nie zamierzam zostawać blogerką/instagramerką na pełen etat :) I na ten właśnie projekt szła moja energia i praktycznie cały mój czas. Bo trzeba było nie tylko rozkręcić profile w internecie, ale trzeba było mieć i o czym pisać - trzeba było czytać. To akurat robiłam z przyjemnością, ale... no cóż... żeby przeczytać 102 książki w 2018 roku trzeba było trochę czasu poświęcić. Sama "opieka" nad blogiem, pisanie recenzji, robienie zdjęć i aktywność na Instagramie zajmują mi średnio 1,5-2 godziny dziennie. To i tak mniej niż na początku, więc pomyślałam, że czas wrócić na Vitalię. Tylko to okazało się wcale nie takie proste. Bo samo liczenie kalorii i planowanie posiłków czasu zbyt wiele nie zajmuje, ale już gotowanie dwóch obiadów i treningi owszem.
I dlatego znowu przez kilka dni mnie nie było, ale oczywiście waga skoczyła do góry i zrozumiałam, że muszę spiąć poślady i jakoś znaleźć czas na obie rzeczy. Nie jestem do końca pewna jak to zrobię, ale może powoli wypracuję coś, co działa. Może nie będę wrzucała jadłospisu codziennie, albo zacznę słuchać audiobooków podczas ćwiczeń. Zobaczę. Z pewnością nie chcę zaniedbywać moich profili - tym bardziej, że nareszcie osiągnęłam ten etap, w którym wydawnictwa zaczynają pisać do mnie z propozycjami recenzji. Ale nie mogę też pozwolić, żeby mój tyłek dalej rósł. Cóż, jak się postaram to na pewno dam radę. Bo kto, jak nie ja?
Nie wiem czy jesteście ciekawe moich wypocin, ale zostawię linki w razie gdyby ktoś chciał mnie podglądnąć: blog i Instagram :)
Wspomniałam, że moja waga skoczyła w górę... Cóż, może nie liczyłam kalorii co do drugiego miejsca po przecinku, ale starałam się pilnować, więc trochę mi smutno. Jednak czekam na @, może to coś tłumaczy. Problem w tym, że... moja @ miała być trzy dni temu. Zaczynam się bać. Nie odchodzę na razie od zmysłów tylko dlatego, że tuż przed świętami przydarzyło mi się coś podobnego. @ spóźniła się tydzień, ale wszystkie trzy testy ciążowe, jakie zrobiłam, dały wynik negatywny. W końcu wybrałam się do ginekologa, który zdiagnozował przemęczenie i dał mi takie sprytne tabletki, które w przypadku ciąży miały ją podtrzymać, a w przypadku jej braku @ miała "wyskoczyć". @ wyskoczyła dwa dni później. Mam nadzieję, że tym razem będzie tak samo, ale po pracy chyba pójdę po test. Trzymajcie kciuki dziewczyny. Znaczy - jak chyba każda kobieta chcę mieć dziecko, ale nie teraz. Kiedyś. Zdecydowanie nie teraz! Wiem, że czas mi się powoli kończy bo 30 na karku, ale bez jaj, nie tak z zaskoczenia!
Ech, w każdym razie to chyba tyle jeśli chodzi o ten chaotyczny wpis. Dziś od rana grzecznie zapisuję kalorie i pstrykam ładne fotki posiłków. Wieczorem będę myśleć jak to wszystko razem ogarnę. Tymczasem trzymajcie się Vitalijki, zaraz lecę poczytać co u Was :)
106days
9 marca 2019, 13:24Chyba przerzucilabym się na audiobooki, żeby jakoś połączyć pasję do ksiązek i aktywność fizyczną.Z awsze można posluchać biegając, ćwicząc na rowerku itd. Ale samej ciężko mi się do wersji audio na razie przekonac. Fajny profil na insta, już obserwuje, abrdzo fajnie to wygląda i liczę że jakąś fajną ksiązkę wśród Twoich recenzji znajdę dla siebie :)
KochamBrodacza
7 marca 2019, 20:41Kochana gratuluję założenia bloga i insta i życzę duuuużo czytelników :) Oczywiście zdjęcia z kotem najpiękniejsze :D Nie stresuj się, pewnie się tylko spóźnia :)
Cathwyllt
7 marca 2019, 21:08Dziękuję, piękna :) Cóż, test wyszedł negatywny i teraz jestem po prostu wkurzona :D
KochamBrodacza
7 marca 2019, 21:20:P oby szybko przyszła :)
Laurka1980
7 marca 2019, 12:01Zaraz poczytam bloga :) Trzymam kciuki za pozytywny dla Ciebie wynik testu :)
Cathwyllt
7 marca 2019, 12:35Pozytywny dla mnie czyli negatywny :D Taki był, trochę odetchnęłam :) Dziękuję :)
nontoccare
6 marca 2019, 19:38Blog świetna sprawa, podobają mi się Twoje recenzje, powodzenia:)
Cathwyllt
7 marca 2019, 09:45Dziękuję, bardzo miło to słyszeć :)
Monika123kg
6 marca 2019, 17:03Kocham książki , czytam jedną za drugą i ....nie mieszczą mi się na pułkach,parapetach,szafie ..Więc na pewno zajrzę na Twój blog :)
Cathwyllt
7 marca 2019, 09:45Będzie mi bardzo miło, dziękuję! :)
aska1277
6 marca 2019, 13:08To się działo u Ciebie :)
Cathwyllt
6 marca 2019, 13:20Taaak, działo się. Siedziałam i czytałam a dupa rosła :D
aniloratka
6 marca 2019, 12:56wow, ale fajnie na insta na pewno dam follow. mysle, ze ogarniecie tych dwoch rzeczy to kwestia planowania. sluchalabym audiobookow podczas jakiegos nie wymagajacego cardio, a silowe albo hiity mozna zrobic w 20-30min :D u mnie planowanie posilkow aktualnie trwa jakies 20min, ale oczywiscie jak nie jestem wybredna i czesto robie to w pracy jak nikt nie patrzy haha. powodzenia!
Cathwyllt
6 marca 2019, 13:20Póki co znacznie pomaga jak szef wychodzi z biura i mogę robić co chcę :) Ale rozsyłam CV więc nie wiem ile potrwa jeszcze ta sielanka :P A samo planowanie to pikuś. Najgorzej jak mój luby mówi, że chce schabowego i muszę jemu jeden obiad a sobie całkiem inny zrobić, bo schabowy raczej mało dietetyczny...
aniloratka
6 marca 2019, 13:33schabowy bez panierki u mnie przechodzi :D