Jestem na zakręcie dietowym, albo lepiej KRYZYSIE. Nie,nie mam na myśli dalszego odchudzania, ponieważ nadal mam chęci i motywację. Myślę jednakże o "zerwaniu" aktualnej diety, która w moim mniemaniu stała się dla mnie bardzo niekorzystna.
1. po pierwsze nie chudnę- pierwsze 1,5 tygodnia odnotowywałam spadki, potem waga wahała się i właściwie od 2,5 tygodnia nie spada;
2. cierpię na poważne problemy gastryczne - wcześniej ich nie miałam, początkowo myślałam, że to chwilowy efekt uboczny zmiany jadłospisu, ale minęły już prawie 4 tygodnie. To dla mojego brzusia były 4 najgorsze tygodnie w życiu :(
3. Praktycznie nie ćwiczę, co związane jest z pkt 3.
4. Kilkukrotnie zgłaszałam problem dietetykowi, ale sama musiałam znaleźć przyczynę. Teraz czekam na modyfikację jadłospisu, oby było lepiej. Pod tym względem ten tydzień będzie decydujący.
5. Wydaje na jedzenie znacznie więcej niż kiedykolwiek, na jakiejkolwiek diecie, a mimo to mam wrażenie małego urozmaicenia posiłków. Właściwie a wiele produktów (zdrowych) musiałam poprosić.
6. kilka dni byłam chora i zjadłam trochę ponad wyznaczone posiłki, ze smutku, złości, na przekór. Chyba nadal nie umiem panować nad emocjami inaczej niż jedzeniem :( grzechy nie były bardzo duże (głównie owoce, ale zdarzyła się czekolada ). I chyba też dlatego, że mając odgórnie wyznaczony całkowity jadłospis nie mogę racjonalnie zjeść czegoś na co mam wielką ochotę. W chorobie złamałam się... "nie dość że chora to głodna?!"
Jak już pisałam ten tydzień będzie decydujący. Po nim zdecyduję, czy kontynuować dietę w tej formie. Już wcześniej odchudzałam się sama z sukcesem, kilka miesięcy cieszyłam się wymarzoną sylwetką, nie umiałam tego jednak utrzymać. Myślałam, że dzięki tej diecie uda mi się racjonalnie schudnąć, wyjść z diety i uniknąć efektu jojo. Ale po miesiącu nie wydaje mi się aby choć o krok przybliżyła się do celu. Miałam nadzieję, że wypracuję sobie zdrowe nawyki, takie jak 5 posiłków, zmienię kuchnie na zdrowszą ( na razie dla mnie okazała się niezdrowa), wprowadzę wiele nowych dań do codziennego menu ( kilka przepisów na pewno dobrowolnie powtórzę:)).
W związku z punktem 6 nie ważę się. A co mam się stresować!
Nie poddaję się, znalazłam siłownie, do której mam zapiszę się w przyszłym miesiącu. Do tego czasu muszę rozwiązać problemy brzusiowe, oby sama zmiana diety pomogła...