Oj dawno dawno mnie tu nie było. Większość z Was pewnie już nawet o mnie zapomniała :) Tzn. zaglądałam czasem na V, z tym że nie dodawałam wpisów do pamiętnika ale Wasze wpisy czytałam i w miarę możliwości starałam się komentować.
Patrząc na datę ostatniego wpisu u siebie to już prawie rok. Ale ten czas zleciał, momentalnie.
DietaCo u mnie się działo przez ten czas? W sumie niewiele
Przez miniony rok trochę dietowałam, ale były to raczej takie "zrywy" niż zmiana nawyków na dłużej. Ale nie polegało to na przemiennej diecie typu tydzień 1000 kcal - tydzień "jem co chce". Nie myślcie sobie że aż tak próżnowałam
Chodzi bardziej o wykluczenie słodyczy i tych "zakazanych produktów" podczas odchudzania na dłuższy okres czasu.
Już tak bardziej na poważnie wzięłam się za siebie gdzieś w połowie października,
wtedy też na nowo zaczęłam ćwiczyć i przez 2 miesiące trzymałam się dzielnie. Waga trochę spadła, ale przyszły Święta potem Sylwester i po prostu odechciało mi się ćwiczeń. I tak to się przeciągnęło do połowy stycznia, kiedy znowu zaczęłam ćwiczyć i lepiej się odżywiać. Niestety od poniedziałku, tj. 27 znowu nic nie robię z przyczyn ode mnie niezależnych.
Wraz z nastaniem Nowego Roku obiecałam sobie, że ten rok będzie inny, lepszy. Że wreszcie raz a porządnie schudnę i utrzymam wagę!
Minął już cały miesiąc a ja tak naprawdę nic jeszcze nie zrobiłam (no dobra, prawie nic). Ciągłe wymówki, a to to, a to tamto a czas leci. No tak niby jeszcze dużo czasu zostało bo rok się dopiero zaczął prawda? Można powiedzieć że tak, ale ja na wiosnę chciałam już być laska
Więc nie ma na co czekać, trza brać się do roboty!
SiłowniaNo dobra, moje postanowienie zakładało, że w tym roku WRESZCIE wybiorę się na siłkę! Ha ha od stycznia!
Ok przyznaję się teraz, że częściowo miałam wymówkę. Jako że jestem studentką (jeszcze) miałam sporo zaliczeń, nauki, egzaminów itd itd... Sesja na wielu uczelniach co prawda jeszcze trwa, ale ja mam już WSZYSTKO zaliczone w pierwszym terminie więc w tym roku ten sesyjny stresik mnie omija
. Tak tak, dobrze czytacie, nie mam ani jednego egzaminu w sesji!
Także tego, brak wymówek zmusił mnie do ruszenia tyłka z domu i od lutego maszeruję na pole bitwy (czyt. siłownię). Wiecie, obawiam się tego strasznie że nie będę wiedziała co i jak, jak tam się poruszać, jak ćwiczyć, co ćwiczyć i w ogóle jak używać tego całego sprzętu. Tak więc byłabym wdzięczna, gdybyście podzieliły się ze mną swoimi uwagami czego mogę się spodziewać i jak się przygotować. Nie wiem czy na sali będzie osoba, która mogłaby mi to wszystko pokazać bo moja siłownia nie jest zbyt duża...
No dobra, koniec moich wywodów na dzisiaj, teraz zaczynam działać i w miarę możliwości będę starała się na bieżąco zdawać Wam relacje