Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bajkowo!


Poranek wyglądał przepięknie. Czapy śniegu na wszystkim, jeszcze mgiełka świateł nocnych i opady białe z nieba. Niestety nie trwało długo, bo temperatura większą, śnieg zrobił się mokry i ok.10 była tylko chlapa. Mąż wyszedł po zakupy i zniechęcił się do spaceru, bo wszystko mokre, trudno przejść chodnikiem, bo nie odśnieżone i błoto przy jezdni. "Cóż było robić, Paweł ani pisnął...", zabrałam się zatem za kuchenne rewolucję. Wczoraj namoczyłam fasolę, dziś gotowałam ją długo, zupa wyszła klasyczna, na boczku, z kiełbasa. Na II danie gulasz, nadal nie kocham wieprzowiny, chociaż był smaczny. Upieklam także slimaczki z ciasta francuskiego, mascarpone i ananasa. Mąż odkurzał, wyprasował co trzeba, zmienił tekstylne dodatki, pozbywając się tych świątecznych. Panicz przysłał zdjęcie domowego burgera, którego dziś wykonał. Klasa! Po południu oglądaliśmy serial Świt Ameryki. Okrutny, brutalny, wręcz dziki i straszny. To opowieść o drugiej połowie XIX w., gdy ze wschodu na zachód ciągnęły wozy osadników, po drodze atakowane przez różne bandy grabiezcow. Mormoni zostali tam pokazani bardzo negatywnie, w wypowiedziach ich przywódcy pobrzmiewały tony wypowiadane przez Trampa. Ot, tak mi się skojarzyło. Jutro namowie męża na dłuższy spacer, a na obiad zrobię spaghetti z pieczarkami.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.