Witajcie!
Przez ostatnie kilka dni (zaczęło się od tego "rozpustnego" weekendu) przestałam panować nad podjadaniem. :( Teraz może to jakoś tak z tęsknoty... W każdym razie stwierdzam, że tak dalej być nie może.
Wróciłam dziś wcześniej ze szkoły i chciałam iść na bieżnie, ale niestety była zajęta. Poszłam na rowerek ;) Na bieżni byłam później. I chwilę na stepperze. Założyłam sobie, że póki co moja kondycja nie jest za dobra, bo dawno nie ćwiczyłam i na początek zacznę od 30 min dziennie i będę stopniowo zwiększać dawkę ćwiczeń :)
A więc dziś wyglądało to tak:
Rowerek - 6 min
Stepper - 6 min
Bieżnia - 20 min
Z obliczeń wynika, że to 260 spalonych kalorii ^^ Na wieczór planuję jeszcze trochę gimnastyki, jakieś brzuszki.
Tyle, że z moim bieganiem sprawa wygląda tak, że kocham to robić, ale nie za bardzo mogę... :( Mam jakieś problemy z kolanem. Jakieś półtora roku temu stwierdziłam, że nie ma, że boli, będę biegać. No i owszem, biegałam dotąd, dokąd już nie mogłam, bo tak bolało. Przez najbliższe 3 miesiące nie mogłam chodzić po schodach i wsiadać do pociągu. Teraz muszę bardzo uważać, żeby tego kolana nie przećwiczyć.
Menu na dziś to:
Śniadanie - 2 kromki z kiełbasą suchą
II śniadanie - jak przez cały ten tydzień - bułeczka czosnkowa
Obiad - coś w rodzaju dewolaja, łyżka ziemniaków i surówka z kapusty pekińskiej (o dziwo było to pyszne)
Na kolacje internatowe menu ogłosiło baleron, jakiś serek i... kakao. Zawsze mnie to dziwiło.
Hm, pomyślałam sobie, że pokażę Wam jak wyglądałam. Oto masa krytyczna, rok 2010, 95kg:
Po ok pół roku, 70kg:
I rok później, 67kg:
Niestety aktualnego zdjęcia nie mam. Dodam jak zacznie być widać choć minimalnie jakieś efekty.
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia :)
diaeta
30 stycznia 2013, 07:09Jesteś naprawdę piękną dziewczyną! Trzymam kciuki za Twoje dalsze sukcesy w odchudzaniu. A twoja przemiana jest dla mnie bardzo motywująca. Pozdrawiam.
Otulona1
29 stycznia 2013, 15:59Jesteś piękną dziewczyną, więc KOCHAJ siebie z całych sił! Wierz w siebie i nie poddawaj się, nawet jak czasem coś zjesz ponad. To Ci było potrzebne, wracaj do diety i nie wiń się. :-)
wazyc49kg
29 stycznia 2013, 15:45Jej, szacun.. dziewczyno z mego miasta :D naprawdę świetne osiągnięcie, gratuluję!
siczma
29 stycznia 2013, 15:43podziwiam! ja się tu męczę z dietą i 10 kilo to był dla mnie sukces życia! a Ty tak schudłaś! a z kolaniem nie ma żartów. ja miałam zabiek i biegaś nei mogę. pozostaje orbitrek- jest delikatniejszy dla kolana :)
vickybarcelona
29 stycznia 2013, 15:42ładnie schudłaś:) wązne aby nie wróciło to co co było, a teraz w jkaim tempie spada, to juz nie tak wazne, jestes juz szczupła.
cciszaa
29 stycznia 2013, 15:39Juz i tak duzo osiagnelas, gratulacje ;-)
pocahontazzz1985
29 stycznia 2013, 15:35wrocisz na dobre tory! sliczne masz oczka i interesujaca urode!