Nie wiem od czego zacząć.. Czuję, że znów straciłam kontrolę nad swoim życiem. Już nawet nie chodzi o to cholerne jedzenie, ale moje ogólne podejście do życia. Brakuje mi energii, rano budzę się zmęczona, nic mi się nie chce, dni lecą jakoś tak bez celu do przodu.. Depresja czy coś innego? Sama nie wiem. Znowu musiałam na poważnie porozmawiać sama ze sobą. Postanowiłam zmienić się raz na zawsze, wprowadzić w swoje życie na dobre planowanie i realizowanie tych planów.
Moja waga? Wzrosła, może nie jakoś spektakularnie, ale jednak nie mogę na siebie patrzeć. Nie podoba mi się powrót do złych, słodyczowych nawyków, więc od dzisiaj znowu zaczynam się starać bardziej. W zasadzie powrót do obżerania się słodyczami, bo innych słów na to nie odnajduje :( Daję sobie czas do połowy stycznia na powrót do tego, co już miałam. Wtedy mniej więcej chciałabym pojeździć po salonach sukien ślubnych, żeby zdecydować się na jakiś konkretny model, chociaż swój typ już mam :) Do wesela został rok, w tym czasie czeka mnie zrobienie awansu zawodowego w pracy, znalezienie sobie drugiej pracy (chyba, że dostanę w szkole większą liczbę godzin). Zastanawiam się jeszcze nad studiami podyplomowymi, z jednej strony bardzo bym chciała na nie pójść, a z drugiej przez czesne pewnie nie uda mi się zbyt wiele odłożyć na wesele.
Mam jeszcze 2 tygodnie wakacji, a potem wracam do R. i do pracy. Stęskniłam się za szkołą i dzieciakami, i za codzienną rutyną, za wieczorami z R., za wspólnymi weekendami, ogólnie to najbardziej stęskniłam się za R. :) Chociaż jak jestem u niego to tęsknię za rodzicami i dziadkami... i tak koło się zamyka:) Jak widzicie mam milion myśli w głowie, więc chyba pora już kończyć.
Z zapisywaniem postanowień wyruszę już wkrótce, w każdym razie takim jednym ogólnym postanowieniem jest: dość poddawania się "misięniechce".
Ellkaa
7 sierpnia 2014, 16:28Wesele to pewnie dobry motywator i z pozytywnym nastawieniem osiągniesz swój cel w styczniu :) Powodzenia :)