Wyprowadziłam się. Zdałam ten mega stresujący egzamin (4,5) i udało mi się jako tako jedzeniowo przetrwać wieczory z R. Wczoraj po moich zajęciach na uczelni, poszliśmy na duuuże lody, ale kolację zjadłam tak maciupeńką, że moja waga się nie powinna na mnie o to obrażać. Wczoraj miałam też lekkiego focha na R., trochę źle się z tym dzisiaj czuję, bo sama często nie zachowuję się tak jak powinnam. Spróbuję się jakoś zrehabilitować w czwartek. W sobotę idziemy na ślub i wesele moich bardzo bliskich znajomych (*powiedziałabym przyjaciół, ale to dla mnie naprawdę duże słowo i nie chcę go nadużywać). Będzie cała nasza paczka ze starych, dobrych czasów. Już nie mogę się doczekać!
Nie kupowałam na tę okazję kiecki, bo... mam zamiar schudnąć, a w szafie wiszą jakieś, którę powinny się nadać na tę uroczystość. Rozejrzę się tylko za jakimiś butami, ale jak nic nie znajdę to też mam co założyć.
Do koperty planuję włożyć 400zł, może to nie dużo, ale nie pracuję, więc nie mam z czego brać tej kasy :) Chcemy przygotować od naszej paczki pudełko z różnymi śmiesznymi przedmiotami, z których każdy będzie miał podpis z przeznaczeniem, np. "na szczęście", "w razie pierwszej małżeńskiej kłótni", "na urozmaicenie małżeńskiego pożycia", itp.
Myślicie, że to fajny pomysł? :)
Fotomenu nie ma, są tylko zdjęcia kilku posiłków z piątku.
Jak widzicie dominowały truskawki ;) Posiłki w pojemnikach i na serwetkach, bo talerze pojechały sobie w siną dal..
Jutro wracam z fotami ;)
Pochwalę się ile osób odwiedziło mój pamiętnik, stan na dzisiaj około 17 ;)