Miało nie być wpisów, a robię wpis za wpisem.. Wszystko tak jakoś na przekór sobie... W sobotę mam dość ciężki egzamin - jednak udało mi się przełożyć ten, którego termin wypadał mi w dniu wesela, ale pani dr z wielką łaską się na to zgodziła.. No i niestety czeka mnie ustny, a tych szczególnie nie lubię.. Częściowo się wyprowadziłam, w piątek rodzice zabrali większość rzeczy do domu, w czwartek przyjedzie R. zabrać resztę, a w piątek zdam segment i pomieszkam kilka dni u Niego. Za tydzień mamy 5 rocznicę związku.. Umówiliśmy się dawno temu, że nie robimy sobie z okazji rocznicy żadnych podarunków, ani nic z tych rzeczy, ale 5 lat to już jest naprawdę coś i fajnie byłoby zrobić coś innego w tym dniu. Chyba zaproszę Go do Zoo, a potem może pójdziemy na jakąś kolację lub dobry deserek. Co o tym myślicie? :)
Dieta nawet jakoś idzie, ale powiem Wam, że potrzebowałam poważnej rozmowy sama ze sobą (która to już z kolei?) i czuję, że wreszcie doszłam do myślowego ładu i że wiem, czego chcę. Waga ciągle oscyluje wokół 64 kg, bo co zaliczę jakiś spadek to potem przychodzą dni kiedy bardzo dużo jem i znów waga wzrasta, ja znów wracam na dobre tory i kiedy jestem przy paskowej wadze, znowu się we mnie coś łamie.. Czyli wielkie błędne koło. Ale dość z tym, bo od maja stoję w miejscu, tak być dłużej nie może! Ostatniego czerwca i w połowie lipca idę na wesela. Nie kupuję sukienek, bo przecież chcę schudnąć. W zeszłym roku kupiłam w lipcu 4 sukienki, ważyłam wtedy 60-62 kg i teraz muszę zadbać o to, żeby dobrze w nich wyglądać! Mieszczę się w nie, ale do dobrego wyglądu trochę mi jednak brakuje.. Więc teraz musi być naprawdę grzecznie.
Super, że idzie lato i będzie można się zajadać pysznymi owocami, co już oczywiście robię ;)
jabłko, melon, arbuz, truskawki
Wczorajsza kolacja:
sałata, rzodkiewka, cebula, szczypiorek, pomidor, 2 jajka na twardo, sól i pieprz
Dzisiejsze śniadanie:
2 kromki chleba żytniego smażone w jajku, sałata, pomidor, cebula, szczypiorek, camembert lekki (president), ketchup
Wczoraj po obiedzie leżałam na kocyku u R. z notatkami, ale oczywiście nauki było tam naprawdę niewiele. R. poleżał ze mną chwilę, a potem uznał, że ma już dość i idzie do domu, bo jest mu zdecydowanie za gorąco. Nie minęło 5 minut jak pojawił się nowy kompan do opalania..
Kotka nie reaguje na "kici kici", chodzi swoimi drogami i przymila się do nas tylko, gdy czegoś chce, nie lubi jak się ją do czegoś zmusza.. Stąd duże było moje zdziwienie, gdy otworzyłam oczy i ujrzałam ją obok siebie :D
Wczoraj chciałam zrobić sobie zdjęcie z siostrzenicą R. (ma 2 miesiące), ale była głodna i marudna, więc nic z tego nie wyszło ;) Możecie znów podziwiać moje tłustości.. Tak - ja to ta z rozpuszczonymi włosami i mega wielką reką ;/
Miłego, dietetycznego dnia i tygodnia drogie Panie ;) Poniżej, stokrotka od mojego R., w Jego ręce :)
(chyba wracam do fotomenu).
Alexia.
18 czerwca 2012, 10:43nooo prosze a my w lipcu mamy 5 lat zwiazku, wiec pewnie tez cos fajnego wymyslimy:) zoo poperam bardzo dobry pomysl:) Masz ładne, dlugie wloski, ale slicznutka twoja siostrzenica:)
Zabka92
18 czerwca 2012, 10:00chyba że tak ;)
Zabka92
18 czerwca 2012, 09:505 lat w związku, wow :) ale chyba jestem trochę staroświecka, bo uważam, że to facet powinien zadbać o zabranie dziewczyny w taki dzień do zoo i na kolację :)
naughtyangel
18 czerwca 2012, 08:53Idź idź....wcale nie jesteś tłusta-nie opowiadaj bajek :P a kituś słodziutki :D:D oczywiście maleństwo też ;) 5 rocznica- ładny staż,brawo :D szczęścia życzę :)