Wczoraj zaliczyłam porażkę, jestem beznadziejna i głupia, jak mam schudnąć, jeśli nie potrafię sama sobie powiedzieć nie? Zjadłam nadprogramowo sałatkę na majonezie ;/ 2 krówki, i sama nie wiem ile, czekoladowych jajek.
Muszę się podnieść, a przecież potrafię być twarda.
Dzisiaj muszę nadrobić to wszystko ruchem i utrzymać moją przedświąteczna wagę, a więc do popołudniowej kawy nie zjem nawet odrobiny ciasta. Na szczęście siedzimy dzisiaj z rodzinką w domu, bo już w sobotę i niedzielę poodwiedzaliśmy kogo się dało i mamy w tym kontekście święty spokój. Mieliśmy jechać dzisiaj w Bieszczady, ale mój tata jest bardzo leniwy pod względem rekreacji, a poza tym pogoda ku temu nie sprzyja :( A szkoda, bo ja tak kocham góry.
paskudztwoo
6 kwietnia 2010, 06:41nie ejstes beznadziejna, kazdemu sie zdaza, a dzisiaj z nowymi siłami wócisz do diety i do ruchu i bedzie ok!!