"Są takie chwile, w których człowiek przytuliłby się nawet do jeża".
Wczoraj był naprawdę zły dzień, moją przyjaciółkę po 2,5 latach bycia razem porzucił facet, właściwie ot tak sobie. (bo powodu jej nie podał) Cały wieczór było pocieszanie i duchowe czuwanie przy Niej.
Okazało się, że w czwartek po świętach muszę oddać całe dwa rozdziały licencjackiej, ciekawa jestem jak przy nawale pracy związanej ze świętami uda mi się to dopisać :( Najgorsze było jednak to, że gdy wróciłam do domu nie byłam się w stanie oprzeć leżącym na stole piernikom. No, ale dzisiaj odpokutowałam i zjadłam właściwie mniej niż powinnam. Postanowiłam zrobić sobie w piątek całodniowa głodówkę, kościół mówi o poście ścisłym, a więc ograniczeniu się do 3 posiłków, a ja spróbuje nic nie jeść. Będę chyba litrami pić wodę mineralną ;)
Jeśli chodzi o aktywność to z nią też było dzisiaj dobrze;) - 40 min. hula hop - i na tym pewnie nie koniec, myślę, że z 45 min. gry z bratem w badmintona, później pomagałam Mamie w ogrodzie, no i przedświąteczne sprzątanie u Dziadków. Nie jest źle ;)