Chociaż na siłownię zapisałam się 25 lipca, dopiero teraz się zebrałam w sobie i zaliczyłam swoją pierwszą na niej wizytę. Do tej pory nie chciało mi się, po prostu. Nie potrafiłam wykrzesać z siebie nawet odrobiny samozaparcia, ciągle wpadały jakieś wymówki albo zwyczajnie nie miałam do tego głowy lub byłam zmęczona po praktykach zawodowych. A dziś - w sumie nic nadzwyczajnego. Nie spłynął na mnie jakiś dziki entuzjazm, nie doznałam oświecenia. Tak zwyczajnie zrobiłam sobie listę rzeczy do zabrania na siłownię i zaczęłam odhaczać kolejne podpunkty.
Sama siłownia okazała się większa niż myślałam (zapisałam się online) i miała jeszcze więcej różnorodnych sprzętów, niż mogłabym sobie wyobrazić. Szczerze mówiąc, nie miałam bladego pojęcia jak na większość z nich zwyczajnie wejść, nie mówiąc już o korzystaniu 🙄
Ludzi w sumie nie było dużo. Wchodząc, czułam się trochę niezręcznie i żałowałam, że nie mogę stać się niewidzialna. Bałam się, że patrzą na mnie i oceniają w myślach, że się śmieją. "Patrzcie, grubas przyszedł się poruszać, to będzie widok." Ale co zrobić, przecież bym nie uciekła 😐 Jakoś udało się dotrzeć do szatni i nawet przy tym nie pobłądzić.
Kurcze, szatnia duża, nowoczesna, zadbana. Z suszarkami do włosów, co w sumie trochę mnie zaskoczyło 😅 Wcześniej obawiałam się, że w razie intensywniejszego treningu nie będę mogła umyć głowy - no bo jak, wyjść potem z mokrą? - ale jak widać obawy okazały się bezpodstawne.
Kłódka do szafki, którą nabyłam parę dni temu, miała ten rozmiar co trzeba - wcześniej nie byłam pewna czy uda się właściwą wybrać. Czy nie będzie za mała, za duża... Ale, w ostateczności, może udałoby się nabyć w razie W odpowiednią w recepcji. Jednak jak widać, i ten problem odpadł.
Co do samego treningu nie zaszalałam dzisiaj. Byłam ledwo godzinę, ale stwierdziłam, że lepiej jest zacząć lekko i regularnie, żeby siłownię uczynić swoim nawykiem, niż zaszarżować z kilkugodzinnym treningiem już na samym początku i szybko się zniechęcić. Wpadło więc najpierw 20 minut na orbitreku, potem 20 na bieżni (nie biegałam, ustawiłam opcje szybkiego chodu) i na końcu 20 na rowerku. Niby nic wielkiego, ale wracając do szatni miałam lekko miękkie nogi w kolanach.
Poczulam się, można tak powiedzieć, lepiej. W sensie po tej małej wizycie na siłowni. Trochę lepiej ze sobą. Bo zrobiłam dla siebie coś dobrego, pożytecznego, z perspektywą na regularne powtórki. Podjęłam dobrą decyzję, wdrożyłam dobre działania. Przyszło mi na myśl, że gdybym miała w sobie więcej ognia i zdecydowania, i częściej tak robiła - byłabym spokojniejszym, szczęśliwszym człowiekiem.
hanka10
8 sierpnia 2022, 13:09Gratulacje !!
joasiak
7 sierpnia 2022, 09:24Bardzo dobra decyzja. Pierwsze koty za płoty :-) A teraz już będzie tylko lepiej… aż za kilka tygodni poczujesz wchodząc na siłownie, ze jesteś u siebie :-)
ASIOREK71
6 sierpnia 2022, 23:08Brawo TY za odwagę 💪👏
AgniAgniii
6 sierpnia 2022, 21:15Brawooo🥳Super👍Za każdym razem będzie lepiej😊
Dylematy_z_Szafy
6 sierpnia 2022, 18:49Super, że się zdecydowałaś jednak iść 😊 trzymam kciuki za kolejne wyjścia! 😊💪
PACZEK100
6 sierpnia 2022, 17:58Super że zaczęłaś bardzo bardzo fajnie:)