Zaczynam podejrzewać, że mam depresję albo nerwicę. Nie potrafię poradzić sobie z lękiem jaki ciągle przeżywam. Boję się, że już nic mnie w życiu nie spotka. Czuję jak życie przecieka mi przez palce. Zanim zaczęłam ćwiczyć też tak się czułam. Jak ćwiczyłam i dbałam o swoją dietę nie myślałam o tym wszystkim i ustało. Teraz jak zostałam zmuszona do zmienienia miejsca zamieszkania, przestałam ćwiczyć. Moja kanciapa jest tak mała, że nie mieszczę się cała na macie, chyba że meble poukładam jedno na drugie. Nie gotuję, chociaż tak to uwielbiałam. Kuchnię dzielę z innymi lokatorami i zwyczajnie nie mam ochoty z nimi razem gotować. Czuję się okropnie. Często płaczę, nie mam ochoty na nic. Najbardziej udany dzień, to ten przeleżany lub przespany w łóżku. Nawet nie muszę nic robić, wystarczy, że gapię się w ścianę lub sufit. Nie mogę znaleźć pracy. Matka się nade mną pastwi, ciągle i ciągle mi wypomina wszystko i krytykuje. Jest beznadziejnie.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Wonder_Girl
19 maja 2015, 23:28A moze sprobuj cwiczyc poza domem? basen, bieganie, rower itp
zawiele
19 maja 2015, 22:32Pamiętam, jak miałam 24 lata, skończyłam studia i szukałam pracy... znalezienie takiej na stałe zajęło mi pół roku, kilka posad przeszło mi koło nosa. Pamiętam płacz, rozczarowanie, niepewność jutra... nie ma się co czarować, trudno jest znaleźć pracę, a bez wsparcia bliskich pewnie jeszcze trudniej. Trudna sytuacja życiowa dołuje, człowieka ogarnia marazm. Mam nadzieję, że to minie.
DirtyIzz
19 maja 2015, 22:16Chciałoby się powiedzieć głowa do góry, wszytko będzie dobrze, nie martw się.. i owszem mogę to napisać, choć wiem jak to nie wiele znaczy od osoby której się wcale nie zna, a i od znajomych osób takie słowa nie wiele dają. Trzeba sobie z takimi nastrojami radzić samemu.. Zawsze musimy radzić sobie sami. Tak jest prawda niestety. Miałam kiedyś podobnie. Było ciężko. Choć teraz nawet nie wiem co się dokładnie stało, że już jest w sumie dobrze i stabilnie. Musisz znaleźć coś co Cię pochłonie, coś w co się zagłębisz cała, to pomaga.. :) Trzymaj się mocno i nie daj się! Niczemu i nikomu!!