Straszliwie się spieszę. Jadę dziś z moją klasą na wycieczkę do Grudziądza na koniki. A rano wskoczyłam na wagę i było 63,3. Jestem szczęśliwa. Ostatnio coś przestało mi spadać. Ale na szczęście ruszyło delikatnie. Może już będzie lepiej. Zapakowałam na wycieczkę same zdrowe rzeczy, tak, żeby przetrwać cały dzień: jabłka, woda, wafle ryżowe, 2 kanapki z chlebka dyniowego. Mam nadzieję że dam radę. A na śniadanko zjadłam jajeczniczkę z pomidorkami.
Dobra zmykam bo jeszcze się spóźnie :)
Haydi
7 czerwca 2011, 07:31kochana to jets tak że mój gin jest doświadczonym ale starym ginekologiem i nie dociera do neigo że kobieta mooże utyc od zwyklych tabletek. A poza tym aj chce je brac bo one sa bardziej anstawione an poprawe cery. Na tym mi zalezy.
Haydi
6 czerwca 2011, 11:57miłej wyprawy ;*