Dziś rano na czczo i po odwiedzeniu tego miejsca gdzie król chodzi piechotą na wadze pojawiło się 63,5 :D. Jestem mega szczęśliwa. Póki co paseczka nie zmieniam bo dzisiaj jadę do rodziców na weekend i daję sobie rękę uciąć że zgrzeszę i po co mam się później załamywać. W poniedziałek lub we wtorek ocenię czy waga na padku może zostać przesunięta choć o kawałeczek.. Tak już bym chciała widzeć 62... a potem 61, 60 i wreszcie moją 5 z przodu... Uda się. Uda się. Uda się. Bo kiedy jak nie teraz?
Dziś mam hospitację Pana Dyrektora na lekcji więc dzień megastresujący. Ale jestem przygotowana więc powinno pójść dobrze.
Trzymajcie kciuki dziś o 9.25... :)
Buziaki
Haydi
27 maja 2011, 07:41graty :)