Wczoraj jednak zamiast rowerku pobiegałam. Za to dzisiaj pocisnęłam z dietą a raczej z jej brakiem. Zaczęło się już od samego rana, gdy mój uczeń poczęstował mnie cukierkiem, potem uczennica miała urodziny więc znów cukieras, a potem to już popłynęłam: garść rodzynek, garstka mieszanki studenckiej, 10 cukierków mm, 5 moreli suszonych, garstka płatków z miodem. Poza tym zjadłam pół zupki chińskiej pomidorowej, płatki musli z mlekiem 1,5, pół jogurtu do picia truskawkowego 0% tł. No i to chyba tyle. Bardzo mało dietetyczne i niezbyt odżywcze. Na szczęście 1,5h szybkiego marszu dało radę coś spalić. A wszystko przez @... Niech już się skończy bo nie ogarniam... Jutro będę grzeczna!!! Obiecuję!!! Na wagę wejdę najwcześniej w piątek jak mi się @ całkowicie skończy bo teraz to nie ma sensu. Nie chcę się niepotrzebnie załamywać.
JUTRO DAM RADĘ!!!!!!!!!!!!!!!!
JUTRO DAM RADĘ!!!!!!!!!!!!!!!!
sylciaaa
18 maja 2011, 07:15dasz rade :) ja tez poplynelam :p;p
martini18
18 maja 2011, 01:08wcale nie jestes glupia. ja zreszta tez tak mialam. dlatego zamiast byc na diecie, staram sie po prostu rozsadych zasad przestrzegac, nie czekac na jakis koniec diety, albo osiagniety sukces. trzymam za ciebie kciuki