Stanęłam dziś na wadze i wiecie co??? Chyba byłam bardzo zaspana. Już wyjaśniam. Waga pokazała mi 65,5 a ja sobie wkręciłam że to jest 66,5 i aż kopnęłam tą wagę. Stanęłam jeszcze raz, to samo, i kolejny. W sumie za 5 razem stwierdziłam, że to jednak mniej niż ostatnio. :) Jupiiiiiiiiii :)
Ależ już moja głowa sfiksowała na punkcie ważenia. Boziu wiem, że lepiej za często się nie ważyć, ale mi to jednak dodaje optymizmu. Boję się, że jak się nie będę ważyła często i zacznę tyć to się nie ogarnę w czas i to się źle skończy.
Na razie jest ok. :)
Taki kolczyk sobie zrobię jak już schudnę do 58 kg. To mój cel jak na razie :) Do tego dążę :)
Ivaaaa
3 grudnia 2010, 20:22hehe, to Ci psikus z tą wagą. tez mam fiksacje, zwlaszcza jak kupilam cyfrową;/ a kolczyk w pempku to swietna sprawa! pozdrawiam i trzymam kciuki :-)
LuiKa
3 grudnia 2010, 14:46no to pieknie;) A wage sie nie boj i nie waz sie codziennie, to psychicznie wykancza. Dwa razy w tygodniu starczy:) Trzymam za Ciebie kciuki, tez badz dzielna! milego dnia, buzka:*