Znowu przytyłam. Niby starałam się jeść zgodnie z dietą a jeśli jadłam coś innego to wyliczałam kalorię ale od dwóch tygodni z małymi przerwami siedzę z dziewczynami chorymi na ospę. Siedząc w domu staram się ćwiczyć ale zauważyłam, że jeśli nie robię dziennie przynajmniej 10.000 kroków to w życiu nie schudnę. (a po mieszkaniu 70 metrowym trochę to trudne...). Mam jednak nadzieję, że już w przyszłym tygodniu będzie lepiej bo Wika idzie do przedszkola a Werka do babci na tydzień. A ruszać się chyba w przyszłym tygodniu będę bo:
- - w poniedziałek idziemy oglądać wykończenia mieszkań przez developera;
- - we wtorek z Wiką jedziemy do lekarza;
- - w środę mam angielski
- - w czwartek podpisujemy umowę kupna mieszkania
- - w piątek idę na rozmowę w sprawie nowej pracy. Nie leczę za bardzo że mi się uda ale trzymajcie, proszę za mnie kciuki.
Więcej "grzechów" nie pamiętam ale to są plany z dnia dzisiejszego. Ciekawe co się z tego uda przeprowadzić. Odkąd mam dzieci plany swoją drogą a życie swoją, no ale zobaczymy. Mam tylko nadzieję, że uda mi się te 10.000 kroków dziennie robić.
A zapomniałam - przecież dobrze by było jeszcze w piątek Werkę zabrać od babci :)
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu...
PannaNiecierpliwa
31 marca 2019, 10:24Jest wiosna, jest ciepło, będzie więcej fajnych łatwo dostępnych warzyw, więc i z dietą łatwiej będzie. Myślę, że im cieplej tym łatwiej nam będzie gubić kg :)
Bidek
31 marca 2019, 11:08Też mam taką nadzieję... Wczoraj np. kupiłam przepyszne greckie truskawki :)
ggeisha
30 marca 2019, 11:12Nie wiem, co się ostatnio dzieje, ale wszystkim waga rośnie!
Bidek
30 marca 2019, 12:08faktycznie, często czytam o wzroście wagi. Ale ja to po prostu muszę stosować Twoją metodę - nie obniżać kalorii tylko więcej się ruszać.... :)