Heejka :)
Wczoraj byłam u mojego chłopaka. I dostałam...
No szok, to była ostatnia rzecz, której się spodziewałam, serio. Potem przyznał mi się, że specjalnie zwolnił się pół godziny z pracy, bo chciał zdążyć do kwiaciarni
U niego zaczęłam jakoś się gorzej czuć. Już katar to mnie rozwalił całkiem. Odwiózł mnie do domu, chociaż mi głupio, że musiał jechać 25 km w jedną stronę... Dziękuję mu bardzo za to, bo jakbym musiała dojechać z przystanku rowerem do domu, to dzisiaj bym miała 5 gorsze objawy niż miałam.
Obudziłam się rano... Pierwsza myśl: no nie pójdę do pracy. Boże, katar całą noc miałam, ciągle pobudka na smarkanie. Kaszel... Gorączka też była. No nic, pojechałam do lekarza - oskrzela i zatoki. Dała mi antybiotyk no i mam zwolnienie do środy. Leżę i się grzeję.
Musiało być nieźle ze mną, bo jak ja nigdy w dzień nie śpię, tak dzisiaj pół dnia przespałam.
Nie wspomnę o ciągłym kichaniu i łzawieniu oczy, grrr. Ledwo patrzę.
theSnorkMaiden
5 stycznia 2018, 13:50Wylez wygrzej ile trzeba
ZmieniamSIeNaLepsze2o18
5 stycznia 2018, 08:58Zdrówka :*
am1980
4 stycznia 2018, 21:08Zdrówka życzę :-) a róże zawsze są mile widziane :-):-):-)
grubasek9324
4 stycznia 2018, 19:37Szybkiego powrotu do zdrowia