Hej.
Miałam wczoraj wrócić do domu... Ale pogoda u nas nie nada... Nie da się pracować na razie, więc postanowiłam, że skoro mi tu dobrze to zostanę.
No i tak planuję pojechać do domu dopiero w niedzielę.
Podoba mi się mieszkanie z Nim. Chciałabym już tak na zawsze. Być niezależna.
Jest mi z Nim bardzo dobrze.
Wczoraj mama wróciła z Francji, więc po nią pojechaliśmy na dworzec. Przywiozła mi statuetkę.
No i poza tym przywiozła słodyczeee....
W związku z tym, że się odchudzam, toczę walkę wewnętrzną. Chociaż w sumie dzisiaj nie mam aż takiego ciśnienia na słodkie. Przejadłam się okrutnie w tamtym tygodniu. Ale od dzisiaj już zaczęłam ogarnięcie. Słodyczy nie tykam. Wczoraj Arek kupił mi pomarańcze i banana
Jest mi dodatkowo źle, bo nie ćwiczyłam. Jestem dzisiaj sama w domu, bo mama i Arek pracują, a ja, zaliczyłam dwie poprawy, więc póki co mam spokojną głowę. Muszę poczekać na wyniki dwóch egzaminów jeszcze... Niestety dowiemy się dopiero w następnym tygodniu chyba. Więc żadnych ferii nie mam. Więc, żeby jakoś poprawić sobie humor (chodzi o wygląd fizyczny) postanowiłam poćwiczyć z youtubem. Na dworze wieje złem.
Zjazd w nowym semestrze zaczynam już w ten piątek! Nawet nie będzie szansy poprawić się z tych najcięższych egzaminów. Muszę kupić zeszyty. Może na dniach pojadę do siebie po jakieś ubrania jeszcze i zobaczyć ile zeszytów muszę dokupić.
Dzisiaj już u Arka posprzątałam w pokoju. Poza tym... Wieczorem idziemy do kina!!! Pierwszy raz w życiu idę do kina z Mężczyzną moim.
Pardon. Raz byłam... To pijany usnął w kinie i chrapał (!). Największa porażka życiowa to był ten mój ex.
Chcieliśmy iść jutro do restauracji, ale stwierdziłam, że lepiej pójść na "Konwój", bo restauracja to jedzenie... Można pójść na rocznicę czy coś, zawsze można wyskoczyć. A do kina... Nie chodzę w ogóle. Arek ma kino pod domem praktycznie.
Lecę. Polenię się.
A potem ćwiczenia.
Miłego dnia!
Śniadanie 8:50
II śniadanie 11:50
III śniadanie 14:50
Obiad 17:50
Kolacja 20:50
W kinie:
popcorn i cola i trzy pistacje
AKTYWNOŚĆ
8 min abs
8 min buns
8 min legs
8 min arms
8 min stretch
kasiiik123
13 lutego 2017, 15:10Mam taką samą wieżyczkę :) Słodycze kuszą... ale tak ładnie już sobie radzisz z pokusami, że wiem że i tym razem dasz radę! :) schowaj, co byś ich nie widziała :D
Bezimienna661
13 lutego 2017, 16:10Kurcze, leży mi milka oreo i baton twix przed tv, patrze na nie, ale nie tykam. :D Zjeść zjadłabym, ale że poćwiczyłam dzisiaj to nie chcę już na starcie zepsuć moich starań. Pocieszam się myślą, że jak mój Ukochany wróci to zjem pyszny obiadek :)
barbra1976
13 lutego 2017, 14:15Ja pierdziele, ze skrajności w skrajnośc ludzie wpadają. Jeszcze niedawno modna była mega chudosc. Teraz nieproporcjonalnie wielkie dupy się lansuje. I żeby nie było, uwielbiam ładne mięśnie. Trzymam kciuki za chudniecie
Bezimienna661
13 lutego 2017, 16:09A gdzie tam chudość. W sumie kiedyś mi się podobało to, ale jak teraz (6 lat później) patrzę na takie zdjęcia chudych dziewczyn to dla mnie jest brzydkie. :) Dziękuję za wsparcie! :)
barbra1976
14 lutego 2017, 12:48Ja nie miałam na myśli, że ty lansujesz chudosc a później wielkie dupy, ino media
Bezimienna661
14 lutego 2017, 14:52Rozumiem, chodziło o to, że się zgadzam :)
barbra1976
14 lutego 2017, 14:54To się dogadaly :D
Sanciaaa
13 lutego 2017, 13:46Jejku ile słodyczy *.* Sama kocham czekoladę i wiem jak czasem ciężko jest nie ulec pokusie. Ale ważne jest to, że walczysz! Co do egzaminów to spokojnie, na pewno wszystko będzie dobrze, ale wiem jak trudne jest czekanie na wyniki, kiedy jest się tak bardzo ciekawym :D Kino fajny pomysł, my chcieliśmy wybrać się w walentynki, niestety repertuar we wszystkich Szczecińskich kinach ograniczał się do dwóch filmów ;/ Powodzenia! :)
Bezimienna661
13 lutego 2017, 16:12Dokładnie. A ja chciałam na Konwój albo na Niebezpieczne kobiety, a tu Grey. Ehh. U nas to czekanie na wyniki jest w ogóle straszne, bo ma nam podać już po sesji :o Ro ciekawe jak mamy się poprawiać.
pozytywna16
13 lutego 2017, 13:06Schowaj lepiej te słodycze gdzieś głęboko,żeby nie kusiły :D Smacznie tu u Ciebie ;) A egzaminami się nie martw, na pewno dobrze poszły :*
Bezimienna661
13 lutego 2017, 13:25Jakby mamy nie było to pewnie bym tak zrobiła, ale muszę udowodnić sobie, że potrafię wygrać ze słodyczami. Tydzień laby wystarczy. I tak czuję się napuchnięta. :*