Witam piątkowo.
Super za chwile weekend. Tylko co zrobić żeby nie popłynąć. Niby weekendy są fajne ale ja boje się że w związku z większą ilością wolnego czasu więcej pokus na mnie będzie czyhało.
A szkoda byłoby zaprzepaścić to co już osiągnęłam. Waga dziś znowu łaskawa i zanotowałam spadek. Dziś rano na szklanej 107,4kg. Czyli łącznie schudłam już 5,1kg !!!!.
I tak patrze na mój pasek postępu i choćbym nie wiem jak się spinała to nie ma szansy go osiągnąć. Oczywiście mogłam to zrobić bez problemu gdybym tak zaczęła choćby od 1-go września. Ale wiadomo- nie zrobiłam tego.
Zmieniam cel na powiedzmy 99 kg do 20.10.2016r. Czy to realne ? Pewnie tak. 2kg tygodniowo to jest możliwe.
Wczorajsze jedzonko
śniadanie- serek wiejski+ kawałek kiełbaski z szynki
II śniadanie- sałatka z grilowanego kurczaka, korniszona i papryki żółtej+ sos z łyżki majonezu i musztardy
obiad- dwa jaj sadzone jaja na szynce+ ogórek kiszony
przekąska- garść słonecznika
kolacja- zawijasy z szynki i sera żółtego light- 2szt. + ogóras kiszony.
Do tego woda , herbata zielona.
dziękuję za wszystkie komentarze. Miłego dnia
tara55
27 września 2016, 12:38Brawo za spadek :-)
EfemerycznaOna
23 września 2016, 16:42Z tymi weekendami to mam to samo. Jest mąż to i więcej pokus. Gratuluje spadku.Ps. spadek 2 kg na tydzień to moim zdaniem dużo.
Nattiaa
23 września 2016, 09:57też się zawsze boje weekendu, a czeka nas impreza więc pewnie moje 2 posiłki zastąpię tortem i kolacją imprezową... ehh tylko silna wola i twarda psychika nas może uratować, a mi się zdarzało tak że na imprezie się trzymałam a w domu dostałam napadu na jakieś czekoladki, takie to zjeb..ane masakra xD
roweLova
23 września 2016, 08:41Mój sposób by nie popłynąć jedzeniowo w weekend: więcej ćwiczę, wtedy zwyczajnie żal mi mojego wysiłku, potu. I nie jem więcej. Polecam.