Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kolejny dzien walki


pozwoliłam sobie dziś troszkę pospać... niestety ćwiczenia poranne odpadły na szybko szykowałam mała do przedszkola i teraz już siedzę w pracy.... zresztą wczoraj trochę chyba przesadziłam z ćwiczeniami bo nie mogę stanąć na nogi (zakwasy) ale wreszcie czuje ze żyje przynajmniej coś mnie boli i wiem ze te ćwiczenia nie są na darmo :) wskoczyłam na wagę jeszcze rano ale nic się nie zmieniło a szkoda.... aczkolwiek koleżanka z która się dość długo nie widziałam walnęła mi "komplement" tzn "hej piersi ci zmalały czy mi się wydaje"... plan na dziś... czas ruszyć do ogrodu plewić grządki a wieczorem jak zwykle seria ćwiczeń, boje się tylko zbliżającego się weekendu kiedy człowiek będzie w domu tam jest tyle pokus do zjedzenia.... zresztą ja mam taka manie jedzenia z nudów ciągle wydaje mi się ze jestem wtedy głodna. mimo ze mam sposób na nie podchodzenie do lodówki tzn nakleiłam tam magnesami zdjęcie modeli w bikini :) to jeszcze w rożnych innych zakamarkach znajdują się ukryte słodkości... mam nadzieje ze pogoda dopisze to zabiorę mala na rower i pojedziemy sobie na jakiś piknik w plener tak na cały dzień.... oby wypaliło.

  • Rioja

    Rioja

    30 maja 2014, 12:23

    Życzę Ci powodzenia z całego serca. Sama wylądowałam na porodówce z wagą 102 kg, wiem doskonale co to znaczy i jak kilogramy wcale nie chcą tak łatwo odpuścić i odejść w niepamięć. Ale wiedz jedno, urodziłaś dziecko - więc i z taką pierdołą jak schudnięcie dasz sobie doskonale radę! :) Ściskam!

    • bez_wiary

      bez_wiary

      30 maja 2014, 19:06

      dzieki wielkie za te słowa otuchy :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.