Mam za sobą pierwsze dwa treningi. Staram się, ale z całą pewnością daleko mi do perfekcji. Ciekawe, bo nie mam zakwasów, za to bolą mnie przyczepy mięśni, zwłaszcza nóg (rany, kiedyś robiłam niemal pełny szpagat, a teraz...szkoda gadać! ). Żyję nadzieją, że to minie, jak się trochę roztrenuję. Pojawiło się za to lepsze samopoczucie - robię coś dla siebie. No jasne, że to dopiero trzy dni i w ogóle, a wczoraj zaliczyłam małą wpadkę dietetyczną - ale jestem dobrej myśli. Po pierwsze szykowanie posiłków - w diecie nie ma "weź serek i kawałek chleba" - każdy przepis jest złożony i trzeba mu poświęcić chwilę, a to jest coś, co lubię! Po drugie - zaczęłam ćwiczyć, a to dla mnie nowum - lata temu trenowałam, potem jedyna aktywność fizyczna to kopanie działki i prace domowe, z małym incydentem z nordic walking po drodze. A teraz dwa dni pod rząd 40 minut. Zziajana, ale szczęśliwa - tak bym podsumowała.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
paniania1956
28 maja 2014, 14:13ataez musze zaczac cwiczyc... kiedys potrafilam ugryzc sie w palec od nogi haha
BeeS61
28 maja 2014, 21:20I dlaczego nie da się tego nie zapomnieć jak jazdy na rowerze?! ;)