I nie inaczej jest z tym moim odchudzaniem. Nie oszukujmy się - powrót do domu zawsze wiązał się ze smakołykami: ciastami, ciastkami, ulubionymi potrawami. ZAWSZE.
Jednak kiedy w sobotę przyznałam się, że wzięłam się za swoją sylwetkę to obok wrzasku, że przecież wyglądam cudownie usłyszałam, że będą mnie wspierać. I tak zamiast planowanego śmietanowca zjedliśmy tylko trochę galaretki owocowej, były koktajle owocowe, nic smażonego, nic tłustego. Cała spiżarka wypełniona warzywami i owocami specjalnie dla mnie.
Mama wyszukała jakieś fajne dietetyczne dania i tak sobie przez weekend jedliśmy.
Ba! Tatuś zabrał mnie na basen, mama na długi spacer i choć nie biegałam a tylko ćwiczyłam w domu to ruchu mi nie zabrakło ;)
No cudowni są.
Za kilka dni zobaczę co na to moja waga ;)
Felvarin
27 maja 2013, 23:50Taka rodzina to skarb :) Ze wsparciem najbliższych na pewno osiągniesz zamierzony cel :)
MarieClear
27 maja 2013, 21:15Cudowna rodzina....!! Tylko pogratulować!! Powodzenia życzę!!
MiLadyyy
27 maja 2013, 21:08Zazdroszczę :)
ulotna2013
27 maja 2013, 21:07Grunt to rodzinka :)