Dziś rano przyjechałam na weekend do domu - w końcu dzień matki :) Moja mama kiedy tylko weszłam w próg zakrzyknęła, że schudłam (choć się nikomu nie chwalę, że się odchudzam) więc może coś widać? W każdym razie bardzo miło usłyszeć takie słowa ;) Bo jeśli coś widać to chyba warto? Warto mieć trochę wyrzeczeń, wylewać z siebie siódme poty? :)
Zapisałam się na siłownię. Biegam co drugi dzień a co drugi jestem na siłowni. Bieżnia w porównaniu z terenem to straszna nuda ale na rozgrzewkę jest ok :) Potem trochę maszyn... po pierwszym razie moje mięśnie paliły żywym ogniem przez cały następny dzień. Ale jakoś to przeżyłam ;)
Niestety jutro będzie dzień lekko grzeszny - mamusia przygotowała ciasto choć zamiast ciężkiego tortu czeka nas "śmietanowiec" - w cudzysłowie bo robiony z kefiru :)
Felvarin
25 maja 2013, 23:44Mama krzyknęła "Ale schudłaś", a Ty pewnie skromnie odpowiedziałaś "Nie, chyba nie"? :D Zauważyłam, że na takie słowa rzadko kto odpowiada "tak, fajnie, że zauważyłaś", ale może Ty jesteś takim wyjątkiem od reguły? :) Gratuluję motywacji, ja nie mogę się przekonać do biegania, może dlatego, że mieszkam w mieście i nie uśmiecha mi się bieganie po osiedlu. Po jakimś lesie mogłabym spróbować, ale po chodnikach jakoś nie mogę się przełamać. Na siłownie też chciałam się zapisać, ale trochę się wstydzę, że nie będę wiedziała co mam tam robić :(
Nadia0088
25 maja 2013, 19:00u takie wsparcie w matce to wieki skarb - zazdrosze bo sama nie mam :) powodzenia i zeby motywacja cie nie opuscila