powolutku z wagi....ło matulu, ło jak się cieszę ...dzisiaj rano pochwaliłam się sama....paszczowo . Tzn. nie najadłam się w ramach pochwały , tylko wydałam z siebie odgłosy paszczowe w stylu " brawo kobieto", " to dzięki tobie spadło trochę wagi" o i takie tam. Śniadanie tradycyjne, treningowe czyli trzy plasterki bekonu i trzy jajka i dwa nieduże pomidorki ....co prawda treningu dzisiaj nie będzie z racji " racji" ale niech organizm się rozpędza. Jak wam już mówiłam z moich ostatnich obserwacji, dla mnie chyba wskazane jest zjeść kolejny posiłek, kiedy zaczynam odczuwać lekki głód. Zaraz podszykuję kurze cycki to będę miała z głowy ze 3 dni zastanawiania się co by tu zjeść.
Z racji kolejnej rocznicy urodzin wielkiego Amadeusza, jako wyjątkowo zboczona baba, słucham sobie do śniadania " Requiem" . Może później ( jak mnie już goście opuszczą, obejrzę Amadeusza - to jeden z moich ulubionych filmów), tak sobie planuję, poleciawszy do dziecia , że mogłybyśmy śmignąć do Salzburga , to tylko 140 km od Monachium, a poczułabym wyjątkowość tego miasta.
A propo Requiem to kiedyś wydając dyspozycje względem mojego pochówku poprosiłam o Lacrimosę ...nad resztkami mojego jestestwa, ale teraz w związku z narastającym zezłośliwieniem mojego i tak piekielnego charakterku, skłaniam się ku " Final countdown" kurcze, przecież mogę znikać z tego świata z hukiem prawda? Zresztą mam cichą nadzieję, że za 72 lata z kawałkiem to będzie mnie można spokojnie wysypać do morza albo i postawić w gustownym, inkrustowanym srebrem puzdrze na kominku albo innym parapecie.
No dobra , dalekosiężne plany już zaplanowane , nawet mój mąż , kiedy w towarzystwie spytano go czy wie jakie jest moje największe marzenie, radośnie odrzekł " chcesz być skremowana" - odrzekłam z uśmieszkiem " co za pamięć, niestety nie uczynię ci tej przyjemności z jednego tylko powodu, zejdziesz przede mną". Oczywiście towarzystwo przy stole miało ubaw, z tej jakże życiowej przecież rozmowy.
Ale żegnam się z wami , jak zawsze radośnie, życząc wam super soboty - chociaż pogoda, przynajmniej u nas do chrzanu, pognałam przynieść jagody z zamrażarki i brrr.....coś mrzy, fuj...i do tego smog...ponad 300 % zanieczyszczeń, dobrze że ja dzisiaj jestem kurą domową wersja 3.0 . Miłego dzionka
holka
30 stycznia 2018, 16:43Brawo,brawo! GRATULACJE...Twoja robota nie idzie na marne! Obrazek zabawny ;D a wycieczki wszelkiego rodzaju wskazane ;)
Bruxeloise
30 stycznia 2018, 12:00Salzburg.....Mmmmm..... Byłam widziałam... Byłam w sierpniu i tego dnia muzeum Mistrza akurat było zamknięte (o czym nie doczytałam albo nie było info), bo to przecież "tylko" wakacje, więc ludzie przyjadą znowu, jak koniecznie chcą zobaczyć... W Monachium zaś spędziliśmy cały dzień w Muzeum Techniki, więc dosłownie nie było czasu zobaczyć samego miasta i wychodzi na to, że znowu musimy tam pojechać (a przy okazji do Salzburga, hi hi hi)
Beata465
30 stycznia 2018, 12:22właśnie rozmawiałam z dzieciem, pogoda monachijska jej bardzo odpowiada, śniegu nie ma , a jak już spadnie to dużo ale zaraz znika :D
kitkatka
27 stycznia 2018, 22:39Poproszę kolegów chłopa to oni cię sypną podczas piaskowania, hi hi hi. Albo z molo sypnąć. Jacht wynająć na cały dzień to i stypę urządzą. Kto by tego pilnował. Albo popłynąć z garnkiem do Helu. Na miejscu podjechać meleksem na drugą stronę cypla i fruu. Wcześniej sprawdzić prognozę pogody żeby po oczach nie sypnęło. Buziol
Beata465
27 stycznia 2018, 22:44a to niech się martwią ci co będą sypać :D:D
Maratha
27 stycznia 2018, 20:14U nas tez pogoda do bani... u mnie w rodzinie w sumie wszyscy sa zwolennikami kremacji... W UK akurat mozna sobie rozsypywac gdzie sie chce :)
Beata465
27 stycznia 2018, 20:56no u nas kk jeszcze długo nie pozwoli na zmianę ustawy o cmentarzach ....a ja chcę do morza ...trudno, niech mnie zapakują w reklamówkę i wysypią
Maratha
27 stycznia 2018, 21:01Ano za duzo kasy mozna na pogrzebach zarobic... Mozna czesc prochow zabrac i rozsypac gdzie sie chce. Jak zmarl moj przyjaciel to jego zona miala mala urenke (dziwnie sie pilo z Czarkiem rok po jego smierci jak stal na polce w urnie... ale przynajmniej mozna powiedziec ze moglam sie pozegnac...) rozsypala w koncu na Mazurach tak jak chcial, zeszlo jej z tym prawie 2 lata, ale zawsze to jakas opcja :)
Campanulla
27 stycznia 2018, 14:17Do kremacji też się przychylam, to takie higieniczne, prawda? A poza tym moi najbliżsi pozostali na świcie będą wolni od rozważań, co z robić na 1 listopada.
Beata465
27 stycznia 2018, 14:39Obydwa argumenty były brane pod uwagę :D Mój starszy dzieć kiedyś spytał ...a gdzie tabliczka z moim imieniem i nazwiskiem. Oświadczyłam " najlepiej 60 cm przed sedesem ...będziesz wtedy mnie wspominała kilka razy dziennie" .
Campanulla
27 stycznia 2018, 19:35Ten sedes to dobry pomysł.
Beata465
27 stycznia 2018, 20:55niom....czasami miewam wręcz " gienialne" :D
AnnaSpelniona
27 stycznia 2018, 12:33Salzburg piękny tam w górach jest kapliczka gdzie została napisana najsłynniejsza kolenda Cicha noc Ale polecam zwiedzanie wiosna lato cudne kawiaty w miescie i park. Ja juz po śniadanku a obiad karkóweczka mniamka waga tez łaskawa my to jednak miesnozercy jestesmy hihihi
Beata465
27 stycznia 2018, 12:47Jeśli polecę to w kwietniu :D . Ja jestem mięsożercą, tak twierdzi Tombak...że ludzie z grupą 0 to mięsożercy :D
Kasztanowa777
27 stycznia 2018, 12:31Mieszkalam kiedys przy ulicy Mozarta, ale jakis inteligent sie chcial wykazac i na kazdym bloku wisiala tabliczka z numerem ulicy: J.S. Mozarta.
Beata465
27 stycznia 2018, 12:47hahahaha...analfabeta muzyczny. J. S. i Bach...zrobił się Mozart ;)
Zabcia1978v2
27 stycznia 2018, 12:19A ja właśnie jadę w las :)
Beata465
27 stycznia 2018, 12:46u nas dzisiaj smog jak smok więc wylezienie gdziekolwiek to ryzyko zatrucia :D
waniliowamufinka
27 stycznia 2018, 10:42U mnie brak cukru, tłuszczy, jakiś ruch, a waga stoi jak zaczarowana. To też cud haha.
Beata465
27 stycznia 2018, 12:45:D:D och te nasze wagi , jak widać, nie ma jednego uniwersalnego sposobu na ich ruszenie
Enchantress
27 stycznia 2018, 10:17Masz super poczucie humoru. Ja chce byc skremowana a umre ze starosci...popiol moze byc rozsypany w ladnych okolicach przyrody...Milej soboty.
Beata465
27 stycznia 2018, 12:15bez humoru nie da się pani dzisiaj żyć...no po prostu nie da
Magdalena762013
27 stycznia 2018, 10:10Monachium ostatnio mijałam, Salzburg tez. No i w obydwu miastach cudnie. Salzburg zwiedzałam przejazdem, ale W domu Mozartem chyba wtedy byłam - to juz ze 20 lat temu było... ale pamietam, ze miasto śliczne. Gratuluje kolejnego spadku, jak rozumiem. A piersi kurze jak szykujesz? Leżą sobie w ziołach i każdego dnia rankiem pieczesz/smazysz? Czy grupowo jednorazowo cos z nimi robisz a potem jesz je na zimno?
Beata465
27 stycznia 2018, 12:14osoliłam, opieprzyłam, część obsmaże na klarowanym masełku , będą do obiadu albo do sałatki , a do części dam znowu jakąś mieszankę przypraw i albo zrobię tym razem w stylu arabskim albo indyjskim ( te 2 cycki sobie poleżą w przyprawach) ,