Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zlazłam do domu

ale sił to ja nie mam..nawet dzisiaj poprosiłam małża , żeby mnie zawiózł do mojego Dawida Nożycorękiego, bo nie miałam specjalnie siły leźć. A mój maestro, od wtorku jest pod patronatem L'Oreala no i dzisiaj jak mu powiedziałam rób co chcesz ...to mi zrobił tak 

po bokach jest ciemny szary ( wpadający w niebieski) mało widoczny bo kazałam się obciąć krótko ...bo dzisiaj to już wyglądałam jak najstarszy pingwin czubaty na ziemi, co oczywiście Dawid skomentował " bo zachciało się boki zapuszczać" ...na czubie miałam jasną plamę...obciął mi włosy a potem na tej jasnej plamie zrobił...perłę...lekko różową. Stwierdził, że taka klientka to skarb...bo może sobie na mnie swobodnie potestować nowe farby. Potem oczywiście mnie obfotografował i zrobiliśmy sobie " samojebkę" i skwitowałam, że ja będę od niego kasę brała za to że jestem materiałem do eksperymentowania. Potem przylazłam powoli do domu i muszę powiedzieć, że siły mnie opuszczają, ostatnie trzy noce miałam przerąbane...budzę się o 1 50 i potem obracam się chyba ponad godzinę i nie mogę zasnąć a rano wstaję i chodzę jak przetrącona, bo przecież ciągle gdzieś lezę. Zaraz zjem obiad, umyję podłogę w kuchni, bo wczoraj załatwiłam łazienkę i korytarz i może się zdrzemnę. Pogoda nie bardzo sprzyja żywotności, szaro, pochmurno, co z tego że w miarę ciepło. Aaa wspomniałam chyba, ze poprosiłam dziecia o kupienie mi aparatu, podesłałam jej nawet linka, ja zobowiązałam się spłacać go jej w ratach. Zgodziła się i oświadczyła, że kupi mi w Monachium bo tam jest 500 zł tańszy niż u nas ( a ja oczywiście i tak wygrzebałam najtańszą opcję jaką trafiłam w sieci). No dobra odsapnęłam troszkę , lecę do roboty aaaa.... i jeszcze polecenie ...dopiero dzisiaj się dopatrzyłam, że w Rossmanie, ten korektor jest w promocji, niecałe 15 zł. Gorąco go polecam, jest leciutki, błyskawicznie się rozprowadza, pięknie rozświetla okolice pod oczami. 

no a teraz...skoro spełniłam mój donosicielski obowiązek lecę ...paaaaa