Święta nadeszły. Chałupa ogarnięta z grubsza, w związku z infekcją mamy odwołaliśmy gości, testu białej rękawiczki nie będzie. Zresztą i tak do roboty jutro idę. Rano zjem porcję serniczka, jak wrócę parę jajek, a na dyżur mam spakowane w pojemnik. Ciotka focha strzela, chociaż od początku marca mówiłam że w Wielkanoc pracuje, bo ona dla mnie bezy piecze - w końcu dotarło że nie mogę glutenu. Witki opadają.
A oto moja jutrzejsza wałówa